Jeszcze jakiś czas temu srogo zarzekałam się, że nie kupię więcej butów z Bodyline.
Z okazji tego, że na starość zaczyna mi powoli odbijać, kupiłam aż dwie pary >D
Dzisiejszą notkę poświęcę tym mniej hardcorowym, w których mam zamiar faktycznie troszkę pochodzić, a które to gościły już w mojej szafie wieki temu: Bodyline 152, jeden z najstarszych modeli, dostępny na sklepie odkąd sięgam pamięcią. Były to moje pierwsze buty w lolicim stylu, musiałam się jednak z nimi rozstać - kupiłam rozmiar pół centymetra za ciasny, przez co chodzenie w nich było prawdziwą mordęgą. Niemniej jednak udało mi się uwiecznić "stylizację", na której można przyjrzeć się jak buty wyglądają na nogach: "Black Roses in the Wind", czyli mroki historii/jedno z pierwszych lolita wannabe :^
Buty powróciły do mojej szafy z kilku powodów, skupię się jednak tylko na jednym: mają paski, które stabilnie trzymają stopę. Dzięki nim buty nie ześlizgują się ze stopy, a komfort chodzenia jest milion razy lepszy, niż miało to miejsce w przypadku choćby (o zgrozo, do tej pory niezrecenzowanych) Bodyline 245 (widocznych np. w stylizacji "Gothic Quatrefoil").
Przyznam się, że przeżyłam niezły szok kiedy odkryłam, że buty przybyły do mnie w oryginalnym bodylajnowym opakowaniu. W sumie w mojej szafie miałam już cztery pary butów i ANI JEDNE nie posiadały pudełka. Wow, taki zaszczyt mnie kopnął :^ Inna sprawa, że osoba pakująca moje zamówienie nie pofatygowała się nawet by wrzucić pudełko do foliopaka, tylko najzwyczajniej w świecie okręciła je na krzyż taśmą i wysłała na drugi koniec świata. Seems legit. Na szczęście butom nic się nie stało, jedynie pudełko wygląda jak kupa nieszczęść.
Paseczki ♥
Buty posiadają dwa paski krzyżujące się na środku stopy oraz jeden okalający kostkę. Tylko te górne zapinane są na zatrzaski, mimo to zakładanie i ściąganie butów jest dzięki nim bardzo ułatwione. Poza tym długość wszystkich pasków można regulować przy pomocy klamerek.
Buty ozdobione zostały kokardkami. Dość zgrabnie uformowane, znajdują się z tyłu nad piętą oraz z przodu: na skrzyżowaniu pasków oraz na czubkach butów.
O ile te umieszczone z tyłu oraz na paskach można spokojnie usunąć, o tyle te na czubkach butów trzeba odpruwać, ponieważ zostały przyszyte. Niestety wszystko wskazuje na to, że dość solidnie...
No cóż, i tak na początku mam zamiar pochodzić z kompletem kokardek :^
Buty rzecz jasna są dość toporne, ale taki ich urok (tak samo jak i większości "tró gotyckich" buciorów). Platforma w najwyższym miejscu ma 3cm, obcas wraz z flekiem 9,5cm.
Oczywiście doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że platforma już po pierwszym spacerze zacznie się marszczyć, ale czegóż więcej można oczekiwać za buty kosztujące 2k jenów (wysyłka za friko)? Marszczenie to i tak najmniejszy z problemów: w końcu Pleaser Electra 1020, które kosztowały kilka razy więcej, posiadały podeszwę, która zaczęła się kruszyć już po pierwszym wyjściu. Żadne z bodylajnowych butów nie zrobiły mi do tej pory takiego psikusa (nie licząc Bodyline 170, ale ich naprawa była dziecinnie prosta).
A tak oto mój najnowszy nabytek prezentuje się na nogach:
*dawno nie było kaczych nóżek :^ *
Buty idealnie będą nadawać się do wielu stylizacji. Czarnych rzecz jasna. Bardzo czarnych.
Chociaż jestem niemal pewna, że po paru wyjściach chwycę za nożyczki i bezlitośnie poobcinam kokardy >D
Podobno z butami Bodyline jest jak na loterii: w zależności od tego, na jaką partię trafimy, taka będzie ich jakość. Po raz pierwszy kupiłam ten model w okolicach czerwca 2012 roku i sprawowały się dość dobrze. Ciekawi mnie, czy po niemal trzech latach coś uległo zmianie. Niech no tylko trochę cię ociepli, a bez wątpienia wyruszę w nich na jakąś dłuższą wyprawę, aby przeszły solidny chrzest bojowy.