wtorek, 29 grudnia 2015

Endless Summer

Zbliża się koniec roku, pasowałoby zatem przedstawić ostatnią stylizację uwiecznioną podczas lata >D


Szczerze mówiąc sam outift niczego nie urywa - jest najzwyklejszym w świecie "codzienniakiem" i pokazuje, jak radziłam sobie z tegorocznymi upałami. A właściwie nie radziłam, ponieważ kilkunastodniowy ciąg upałów 30+ dał mi się we znaki do tego stopnia, że pod koniec lata skapitulowałam i zrezygnowałam z noszenia rajstop. Tak, stało się :'D Na zdjęciach z tej notki jeszcze dzielnie walczyłam z niepokazywaniem gołych nóg, niestety jednak kabaretki podkreśliły to, co tak bardzo staram się ukryć - kościste, niezgrabne kolana [*]

Podczas okresu przez wiele młodych osób zwanego "wakacjami" miałam okazję odwiedzić jedynie cztery zamki. Pierwszy to tarnobrzeski zamek w Dzikowie (w okolicach którego z racji lokalizacji bywam co jakiś czas), drugi to wspomniany w notce "Witch Master" Krzyżtopór. Kolejnym na liście stał się późnorenesansowy zamek w Baranowie Sandomierskim.


Naprawdę chciałam uwiecznić tutaj jakąś godniejszą stylizację, coś iście królewskiego. Niestety, kiedy żar leje się z nieba i samo stanie w cieniu stanowi katorgę, nie ma mowy o puffie, butach na wysokim obcasie i bluzce z długim rękawem ;_;


Niezastąpioną ochroną przed palącym słońcem okazał się ażurowy parasol przeciswłoneczny, który niemal przyrósł mi do ręki. Nie chciałam się z nim rozstawać nawet w cieniu zamkowych murów ♥


Co zaś się tyczy samego zamku: chociaż dość niewielki, to zdecydowanie jest na czym zawiesić wzrok.






 Skoro tą ładniejszą część notki mamy za sobą, to czas powrócić do stylizacji >D
Z racji (niewyobrażalnych podczas obecnych chłodnych dni) upałów, oczywistym był wybór szyfonowej sukienki. Krótsza z przodu, dłuższa z tyłu, bardzo przewiewna i wygodna.


Przy tak prostej sukience można było poszaleć z biżuterią: sznur czarnych perełek, do tego wisior z koralikami i krzyżem oraz nietoperz z kolii Restyle "Midnight Queen".


Talię podkreśla pasek z ozdobną klamrą. Do tego pierścionki i bransoletka w kolorze srebra.


Nieszczęsne kabaretki ;_;
Toporne sandały na platformie od Sinsay to moje ukochane letnie obuwie ♥
Na dalekie podróże najlepiej nadaje się walizka "Cathedral" od Restyle. Zmieści tonę pudru, wachlarz, okulary przeciwsłoneczne, dużą butelkę wody mineralnej oraz (no, prawie zmieści) złożony parasol.


Listę zamków zamyka Pałac w Kurozwękach, gdzie jak na złość odbywała się spora impreza, której tematem przewodnim były bizony oraz Dziki Zachód (czyli kompletnie nie moje klimaty). Mogę jedynie dodać, że jeśli ktoś ma chrapkę ne stek lub pasztet z bizona, to śmiało może tam wyruszać :v


Ja zdecydowanie bardziej wolę kuchnię i zamki w bardziej tradycyjnym, spokojnym wydaniu. Bez indian, kowbojów, dyliżansów, namiotów z piwem oraz dzikich tłumów wszędzie dookoła. Mam więc nauczkę na przyszłość: planując zwiedzanie, należy wpierw upewnić się, czy przypadkiem na miejscu nie czeka jakaś niemiła niespodzianka. Bogatsza o te doświadczenia wyczekuję więc kolejnych "wakacji" a co za tym idzie - wypraw na podbój nowych zamków :3

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Restyle - torebka tablica spirytystyczna "Ouija Board Bag"


Ostatnio niewiele nowości Restyle miało okazję przypaść mi do gustu. Wśród wąskiej grupy itemków znajdowała się właśnie ta torebka imitująca tablicę spirytystyczną Ouija. Po rozpakowaniu niemal odetchnęłam z ulgą - wyglądała w końcu jak na zdjęciach sklepowych:


Niestety moja początkowa radość dość szybko topniała. Torebka posiada bowiem co najmniej trzy poważne defekty. Jeden z nich zauważyłam tuż po przyjściu zamówienia. Mea culpa - od razu powinnam była obejrzeć torebkę dokładnie, przy świetle dziennym. Z racji spraw osobistych nowy nabytek powędrował jednak na półkę, a kiedy po dłuższym czasie wzięłam go ponownie do ręki przeżyłam niemały szok... Po kolei jednak.


Torebka przybyła do mnie zapakowana w folię, dodatkowo strona z nadrukiem zakryta była pergaminem (był on ładnie wyprostowany, jednak z nerwów nie bawiłam się już w eleganckie wkładanie papierka do środka).


Torebkę rzecz jasna kupiłam ze względu na interesujący nadruk, który bez wątpienia przykuwa wzrok. Przedstawia on tablicę spirytystyczną, ozdobioną akcentami odwołującymi się do Starożytnego Egiptu.


Mamy więc obowiązkowy dla każdej tablicy alfabet wraz z cyframi, "Yes", "No", kończące seans "Goodbye" oraz umieszczone w górnych rogach Słońce i Księżyc (ozdobione Ankhami oraz promieniami słońca przybierającymi formę dłoni, co sugeruje związek z Atonem). Akcentami mającymi upiększyć całość i nadać jej charakteru są Chepri - Skarabeusz toczący kulkę gnoju, Oko Horusa, sępica Nechbet, oraz urocze kobry w deszeretach (to się odmienia? :"D), czyli Wedżet. Co ciekawe, grafika widoczna na dole torebki jest mocno inspirowana:


Nie będę rozpisywać się więcej w kwestii symboliki printu, ponieważ Starożytny Egipt nie jest moją mocną stroną :'D Przejdę zatem do opisu samej torebki oraz mankamentów, które wyłaniały się jeden za drugim.

Pierwszą rzeczą jaką zauważyłam zaraz po rozpakowaniu paczki były zielone plamki na słońcu. Wyglądały trochę jak dzieło flamastra(?). Jako, że nadruk jest monochromatyczny, zieleń dość mocno odcina się od całości. Niestety nie mam pojęcia jak usunąć te przebarwienie.


Drugą rzeczą, której nie dało się nie zauważyć, była czarna plama na dole printu. Nie mam pojęcia jak powstała oraz jak mogła przejść niezauważona przez kontrolę jakości. O ile zielona mogła jeszcze zostać niewychwycona, o tyle ta jest dość spora i wyczuwalna pod palcami.


Widząc te dwie plamy zagryzłam zęby i stwierdziłam "lipa, ale będę z tym żyć!". Torebka wylądowała więc na półce między innymi nabytkami z Restyle i przeleżała tam grzecznie ponad dwa tygodnie. Kiedy ostatnio wzięłam ją w ręce w celu zrobienia zdjęć do recenzji nogi się pode mną ugięły. Z prawej strony, za Nechbet, zobaczyłam coś, czego przy słabym, sztucznym oświetleniu moje ślepawe oczy nie wyłapały.


Znajduje się tam dość mocno odcinający się pas, który nie został pokryty czarną farbą mają imitować skórę. Defekt ten ciągnie się przez całą długość klapy i zachodzi aż na jej tył. Na początku myślałam, że to print został źle przyklejony, jednak przyglądając się z bliska można wyraźnie zauważyć gdzie kończy się naklejka, a gdzie kończy się skórka i zaczyna wyglądająca bardzo nieestetycznie część szara.


Chwyciłam więc torebkę i zaczęłam oglądać ją dokładnie z każdej możliwej strony. Efekt? Wyłapałam całą masę miejsc, w których sztuczna skórka sama z siebie odchodzi! W tym momencie odłożyłam aparat i poszłam zaparzyć sobie kubeczek melisy.


Praktycznie z każdej strony torebki można znaleźć łuszczącą się warstwę skórki. 
Jest to moja szósta torebka z Restyle i żadna do te pory nie miała takiego defektu.
Kontynuując oględziny zauważyłam, że na Skarabeuszu pod światło widać dziwne przebarwienia:


Wygląda to na jakąś niedoskonałość skórki, na której następnie wykonano nadruk.

Skarabeusz i zachodzące Słońce. Szkoda, że nie wschodzące >D

Niedoskonałości jest więcej i wszystkie wyglądają tak, jakby powstały przed nałożeniem nadruku. Dlaczego tak uważam? Ponieważ gdyby były to zarysowania powstałe po naniesieniu printu, to myślę, że nie byłoby najmniejszych szans na to, by biała farba pozostała nieuszkodzona.


Ucierpiało nawet Oko Horusa, w którego źrenicy znajduje się wgłębienie  </3

Dwie części printu, które najmniej przypadły mi do gustu:


Każda tablica spirytystyczna posiada w swych rogach symbole Słońca i Księżyca. Powiązanie tych akcentów ze Starożytnym Egiptem, gdzie symbole te były niezwykle ważne, wydaje się być dość ciekawym posunięciem. Na pewno sprawia, że plansza wydaje się być bogatsza i pełniejsza. Nie potrafię jednak zrozumieć, dlaczego posiadają one tak bardzo creepy twarze ;_; (ludzkość dość uparcie dorysowuje słońcu i księżycowi facjaty, ale słowo daję, nigdy nie widziałam wykonania, które nie przyprawiałoby mnie o gęsią skórkę).
 Osobiście uważam, że najbardziej udaną częścią nadruku jest sam alfabet.


Idźmy jednak dalej. Wskaźnik tablicy jest jednocześnie zapięciem torebki. Niestety, już przy pierwszym użyciu okazał się być średnio praktyczny, ponieważ magnetyczne zapięcie znajduje się w jego dolnej części, przez co góra zaczyna nieelegancko odstawać od klapy torebki.


Samo wykończenie wskaźnika woła o pomstę. W kontekście tej torebki nie wiem nawet do kogo x'D


Dziurka we wskaźniku, której zadaniem jest byciem "oknem", przez które można spoglądać w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące nas pytania, została krzywo wycięta, a przy okazji nie została w żaden sposób zabezpieczona. Faktycznie stanowi ona okno. Okno, przez które można spoglądać i podziwiać warstwy, z których wskaźnik został stworzony.


Można nawet dostrzec magnes zamknięcia. Jaką przyszłość wróży to trwałości torebki? Odpowiedź nasuwa się sama. Czy aż tak ciężko było zgrzać te boki/skleić warstwy/obszyć dziurkę?


Pod wskaźnikiem znajduje się symbol lotosu oraz element bardziej typowy dla tabliczki - napis "Goodbye". To dobre rozwiązanie, ponieważ aby zakończyć seans należy skierować wskaźnik właśnie na to miejsce planszy. Jako, że wskaźnika nie da się przemieszczać (można go jedynie odpiąć), to całkiem teoretycznie seansu nie można nawet rozpocząć... tak czy inaczej już na pierwszy rzut oka wskaźnik wydaje się być troszkę krzywo przytwierdzony. O tym jednak później.


Otwarta torebka:


Na wewnętrznej stronie klapy tworzy się dziwny garb:


Torebka wewnątrz jest naprawdę niewielka. Mieści portfel i parę drobiazgów. Niestety nic więcej.


Zrobienie zdjęć wnętrza torebki niemal graniczy z cudem, jednak bardzo chciałam uwiecznić rewolucyjną zmianę jaką wprowadziło Restyle: metalowa wszywka na wewnętrznej kieszonce! Praktyczność 0/10, zajmuje tylko miejsce w torebce. Dodatkowo w środku znajdują się dwie metki przypominające nam kto jest producentem. Ach, nie można zapomnieć o zamkach. Wszystkie zamki zaopatrzone są w nowe logo Restyle.


Podszewka, podobnie jak miało to miejsce w przypadku torebki-książki "Alice in Wonderland" wystaje na zewnątrz, dodatkowo sama z siebie zaczęła się strzępić.



Wykończenie rogów:


Dołączony pasek nie wyróżnia się niczym specjalnym od innych pasków Restyle. 


Ostatnio jednak odkryłam dość poważny mankament występujący zarówno w modelu "Ouija" jak i "Alice in Wonderland". Problem opiszę na przykładzie tej drugiej torebki, ponieważ to w jej przypadku doszło do dość poważnego uszkodzenia.


 Nie, nie przypięłam karabińczyka do brzegu torebki. Pasek został przypięty tak jak zawsze do D-ringa, jednak (sama nawet nie wiem kiedy) w pewnym momencie nasunął się na górną część torebki zakleszczając się bardzo mocno, czego efektem jest głębokie wgniecenie. D-ringi w nowych modelach znajdują się blisko brzegów torebki, a zapięcia karabińczyków wypadają idealnie na wysokości jej brzegów. Wystarczy, że zarzucimy torebkę na ramię, by brzeg torebki wbił się w zapięcie karabińczyka, zakleszczając się bezpowrotnie.


 Dlaczego bezpowrotnie? Ponieważ dla takiego paska praktycznie nie ma już ratunku (chyba, że zakleszczy się na samiutkim brzegu i zauważymy to od razu, zanim wbije się głębiej w miękką skórkę). No cóż, zanim znalazłam wyjście z tej sytuacji (czyli rozgryzłam co i dlaczego się dzieje), straciłam w ten sposób dwa restylowe paski. Nawet po delikatnym ściągnięciu zakleszczonego karabińczyka, zostaje on uszkodzony.


 Części, które powinny na siebie zachodzić latają luźno, nie spełniając już swojej funkcji.
 Co gorsza, jeden z modeli zrobił mi paskudnego psikusa, gdyż defekt odkryłam dopiero kiedy ostra końcówka przejechała mi po dłoni.


Na szczęście torebka "Ouija" dorobiła się dość niewielkiego wgniecenia. Jakie jest więc rozwiązanie? Dość banalne, o którym producent powinien chyba poinformować na swojej stronie. 
Karabińczyki należy doczepiać do D-ringów zapięciem na zewnątrz torebki.
Całe życie doczepiałam paski tak, by zapięcie karabińczyka znajdowało się od wewnętrznej strony torebki (bałam się, że zapięcie go na odwrót może skutkować zaczepieniem o jakąś część garderoby). No cóż, teraz nie mam wyjścia i muszę wyrobić sobie nowy nawyk.


W tym miejscu chciałabym jeszcze wrócić do wskaźnika, oraz tego, że nie jest prosty. Dość wyraźnie skręca w stronę napisu "NO", wskazując cyfrę "6". Na dodatek dzieje się to bez mojej ingerencji. Próba przekręcania go w kierunku środka jest nadaremna, ponieważ jego końcówka szybko wraca na poprzednie miejsce (czyżby duchy?).


Na koniec ciekawostka: producent dał zapasowe D-ringi, aby torebkę można było nosić pionowo. Nie mam zielonego pojęcia jaki jest w tym sens, ponieważ nadruk jest poziomy. Zastosowanie tego rozwiązania było logiczne w przypadku torebki-książki "Alice in Wonderland", której nadruk zdecydowanie lepiej prezentuje się w pozycji pionowej. Dlaczego więc w przypadku tego modelu postanowiono zastosować te rozwiązanie? Na pewno nie ze względów praktycznych. Byłoby znacznie lepiej, gdyby producent zadbał o podstawowe detale, darując sobie takie zbędne bajery.


Jakie jest zatem moje zdanie na temat torebki "Ouija"?

Podsumowując:
- torebka posiada zabrudzenia nadruku;
- kawałek klapy, na której widnieje print, nie został pokryty czarną farbą imitującą skórę;
- sztuczna skórka w wielu miejscach łuszczy się i odchodzi samoczynnie;
- nieestetyczne wykończenie;
- użycie dużej, metalowej płytki z logo producenta, którą naprawdę ciężko jest usunąć, a która zajmuje miejsce w i tak bardzo niepojemnej torebce;
- karabińczyki zakleszczają się na brzegu torebki, co może powodować uszkodzenie materiału (producent nie podaje informacji, że zapięcie musi znajdować się na zewnątrz).

Dlaczego nie zwróciłam torebki? Ponieważ przegapiłam termin zwrotu. Od teraz każdy zakup będę planować tak, aby móc go obejrzeć na spokojnie przy świetle dziennym. Dokładnie, kawałek po kawałku.

Zastanawia mnie jednak jeszcze jedna rzecz: czy naprawdę nikt w Restyle nie sprawdza towaru, który do nich przychodzi? Przeglądając ich ofertę widziałam, że model ten wyprzedał się, po paru dniach kilka sztuk pojawiło się z powrotem na sklepie, po czym sytuacja powtórzyła się jeszcze raz. Podejrzewam więc, że były to zwroty od klientów, które ponownie zostały wystawione na sprzedaż. Tak zwane "resztki", zapewne z defektami takimi jak w moim egzemplarzu. Jest to niezbyt przyjemna myśl.

Nie zmienia to jednak faktu, że swój egzemplarz kupiłam w oparciu o opinię osoby, która kupiła ten model i jest z niego zadowolona (był pozbawiony wad). Wskazuje to na to, że zakupy na Restyle to zwykła loteria.

Jaka jest zatem ostateczna ocena?
W wyrażeniu mej opinii pomoże mi Kocie medium:

W celu obejrzenia większej ilości zdjęć Kociego medium zapraszam na fanpage *Demonic Ratter* >D
Odpowiedź brzmi:
 "NO".
Nie.
Torebka dostaje 2+/5 
Ten plus dlatego, że mimo wszystko nieuczciwie byłoby stawiać "Ouija" na równi z "Melty Cemetery", czyli legendarną torebką-cmentarzem, która ocieka klejem.