*~~Dyg~~*
Witam w kolejnej notce ze stylizacją :D
Oto następna część snu na jawie rozpoczętego jakiś czas temu w notce "Mad Tea Party: Dream". Tym razem faktycznie jest to wyprawa na herbatkę do Zamku Czerwonej Królowej, uwieńczona prawdziwą (a nie wyśnioną) herbatką ♥
Niestety ostatnio znów mam problemy z ogarnięciem zdjęć, dlatego proszę się nie przerazić jakością części z nich ;__;
Jako plener zdjęć ponownie posłużyła mi stara, zapomniana i zaniedbana kuchnia Zamku Dzikowskiego. Obiekt ostatnio dorobił się nawet tabliczek informujących o możliwości zawalenia się budynku </3
Uwiecznienie herbatkowej stylizacji na tle drzwi kuchennych jest dość symboliczne: w końcu szkodniki nie wchodzą do domostw głównym wejściem >D
Tak też i ja, pomimo oficjalnego zaproszenia, postanowiłam wkraść się cichaczem (na szczęście Kucharka była zbyt zajęta mieleniem pieprzu - o zgrozo - do herbatki!).
Ciężko było stworzyć zestaw który nie uraziłby Królowej, a jednocześnie symbolicznie stanowiłby ruch oporu wobec jej Majestatu (ale o tym za chwilkę). Bazę stylizacji stanowi sukienka od Mystery Garden. Tak jak wspominałam w recenzji, jest niezwykle wygodna i idealna na letnie upały (a także świetnie znosi podróże - szyfon nie wymiął się pomimo gniecenia go w autobusie). Co najważniejsze - jest w odpowiednich barwach, mogących mieć znaczny wpływ na to, czy z przyjęcia wyjdę z głową na szyi, czy w torebce >D
We włosach znalazły się różyczki (jako ciekawostkę dodam, że czerwone zostały kupione od osoby, która zainspirowała mnie do stworzenia tej stylizacji i której to outfit nawiązujący do Czerwonej Królowej odcisnął na mnie piętno >D) oraz spinki-kandelabry z Restyle.
Jest już zatem oczywiste, że odpowiednie barwy mają kluczowe znaczenie: Królewska czerwień oraz zwyczajna czerń, pomagająca wtopić się w tłum gości. Co zaś się tyczy biżuterii, wybrałam tę z czerwonymi kamieniami, w kolorze jasnego srebra. Jasnego, ponieważ zawsze bliższa była mi postać innej Królowej, ale o tym ciiiichosza ~~~ bardzo bym nie chciała, aby ta wieść się rozniosła >D
Na palec trafiła między innymi głowa ptaka - niestety nie mam własnego flaminga, a grać czymś przecież trzeba. Jedyną biżuterią odcinającą się kolorystycznie od białego srebra jest mocno oksydowana kolia z czerwonymi różami. To niemal ostrzeżenie, że nad moją głową wisi niebezpieczeństwo oddzielenia
się od reszty ciała.
się od reszty ciała.
Jako, że zdjęcia robione były w samym środku upalnego lata, towarzyszyła mi czarna ażurowa parasolka przeciwsłoneczna. Świetny dodatek a także ochrona przed skwarem uparcie topiącym makijaż >D
Na wyprawę zabrałam czarno-czerwoną teczkę Restyle "Cemetery Red". Mój mały, osobisty cmentarzyk.
W sam raz na wypadek, gdyby herbatka przybrała zły obrót :'D
Jakież inne rajstopy pasowałyby lepiej, niż prezent od Tofu Rangers: tatuażowe rajtki z motywami karcianymi? ♥ Przyznam, że pozytywnie zaskoczyła mnie ich jakość - są bardzo odporne na zaciągnięcia.
Na nogi trafiły eleganckie czółenka z jednym paseczkiem. Są to zdobyte na sh New Looki, trafiły w moje łapki w stanie idealnym. Jest to dość przyjemna odmiana względem butów Bodyline - nogi wyglądają w nich (imho) znacznie zgrabniej (niestety podczas tej wyprawy złożyłam im krwawą ofiarę z moich stóp - już nigdy nie będę "rozdziewiczać" butów na dłuższych wyjazdach x'D ).
A oto i wejście do Zamku - najwyższy czas na herbatkę!
Ku mojej wielkiej uciesze okazało się, że na Zamku Dzikowkim otwarto niewielką kawiarnię.
Wystrój jest niezwykle przyjemny dla oka i zdecydowanie zachęca do pozostania tam na dłuższą chwilę.
Serdeczne podziękowania dla młodego Dżentelmena, który jest właścicielem tego miejsca :D Kiedy poprosiłam go o wybranie muffinki z jak największą ilością borówek nie sądziłam, że dostanę dodatkową porcję jagódek na talerzyk. Tyle miłości dla tego Pana ♥
W tle - za imbryczkiem z herbatką - widać wyjście na zamkowy taras.
Jakaż stylizacyjna przygoda znajduje się za tymi drzwiami?
O tym z pewnością wspomnę za jakiś czas :3