Nadszedł czas na stonowaną, casualową stylizację w odcieniach czerni i fioletu.
Zdjęcia wykonane zostały zimową porą (jeszcze w styczniu), tak więc pogoda była wybitnie niesprzyjająca. Nie tylko mróz dawał się we znaki, ale także brak słońca (które jakby na złość wychyliło się zza chmur dopiero kiedy stwierdziłam, że mam dość robienia zdjęć podczas takiej aury).
No cóż, zdjęcia przeleżały na dysku parę miesięcy i mimo tego, że zestaw jest bardzo prosty i brak w nim jakichkolwiek rewolucji, postanowiłam się nimi ostatecznie podzielić :>
Z tego co zauważyłam, do tej pory pokazałam tylko jedną stylizację z żakardową JSK od Dear Celine "Ella Hanayome". Sukienka okazała się być w pewnym sensie rozczarowaniem: zdjęcia sklepowe przedstawiały materiał jako bardziej matowy, podczas gdy w rzeczywistości sukienka w praktycznie każdym świetle wpada w odcień śliwki/fioletu (dodatkowo przez satynopodobny materiał dość wyraźnie błyszczy się). Dość narzekania, tak czy inaczej sukienka nieźle spisuje się w lecie (co dla osób preferujących styl gothic lolita jest nie do przecenienia).
JSK ozdobiona jest przepiękną koronką. Postanowiłam, że świetnie będzie pasować z szyfonową bluzką koszulową od Lady Sloth, równie zdobną w koronkowe elementy. W sumie zestaw ten powinnam była zostawić na letni okres i wtedy go uwiecznić... na cóż, na pewno jeszcze zdarzy się okazja aby zaprezentować tę sukienkę w innej odsłonie >D
Niestety, w swoim zbiorach biżuterii nie posiadam zbyt wielu fioletowych elementów. Do wyboru miałam jedynie kolię w kolorze starego złota ozdobioną kryształkami. Bardzo delikatna, ale przy tej ilości koronek w okolicy dekoltu nic większego i bardziej zdobnego by nie pasowało.
Poprzednim razem (w stylizacji Black Summer Bride) włosy ozdobiłam czarną różaną opaską. Użycie jej ponownie byłoby pójściem na skróty, dlatego też wpięłam kilka czarnych róż oraz sznur małych, czarnych perełek. Nic odkrywczego, ale zawsze jakieś urozmaicenie :>
Poza tym był to kolejny cykl eksperymentowania z włosami: chciałam mieć drobniutkie fale, wyszedł wściekły pudel :'D
Wspominałam, że od jakiegoś czasu eksperymentuję z makijażem. Tutaj niestety trafiło go niezbyt wiele (aczkolwiek czasem mniej znaczy więcej).
Zbliżenie na pierścionki oraz koronki:
Na jednej ręce znajdują się akcenty kwiatowe: czarna róża oraz pnącze niezapominajko-podobnych kwiatków. Na drugą trafił masywny pierścień z fioletowym okiem. Wszystkie pierścionki są w złotej oprawie (a jakżeby inaczej? przecież muszą pasować do kolii >D)
Niestety, nie udało uchwycić się dobrze koloru rajstop, dlatego też opis musi wystarczyć: pod spód trafiły zwykłe fioletowe, na wierzch koronkowe z pnączem i kwiatami (dokładnie ***te***). Na żywo efekt zacny, na zdjęciach niewidoczny D:
Na nogach rzecz jasna buty od Pana Jana (powoli nudzi mnie odsyłanie do nich :v ). Zimę przeżyły bez żadnego uszczerbku, prawdziwe mistrzostwo w kwestii jakości.
Dlaczego notka nosi tytuł "White Skies"? Ano dlatego, że tamtego dnia niebo było niemal idealnie białe. Gdzie nie gdzie pojawiały się prześwity błękitu lub szarości, ale miało to miejsce jedynie podczas chwilowych przebłysków słońca. Szkoda, że ta piękna, mleczna biel chmur nie miała swego odbicia na ziemi w postaci śniegu, którego tej zimy naprawdę nam pożałowano </3