Produkty Pyon Pyon, mimo dość wysokiej jak na polskie warunki ceny, cieszą się sporą popularnością.
Z góry zdradzę, że ta recenzja nie będzie należeć do przychylnych, bowiem w przeciwieństwie do sukienki
***Pyon Pyon LQ-053***, w przypadku płaszcza LY-024 nie ma się niestety czym zachwycać.
Płaszcz kupiłam w sierpniu 2012 roku na Restyle i muszę przyznać, że zdecydowaną większość czasu spędził on w szafie. Po dwóch latach wiem, że moja początkowa radość z zakupu była przedwczesna. Mając obecnie porównanie z płaszczami od
***Lady Sloth*** oraz
***Restyle*** wiem, że płaszcz ten absolutnie nie nadaje się na zimę, a jedynie na jesień/wiosnę, przy czym w polskim klimacie te pory roku dość szybko przechodzą od mrozu do ciepła, tak więc okazji do noszenia go miałam raczej niewiele.
Mimo to został w mojej szafie, ponieważ wiem, że sprzedając go nie uzyskam satysfakcjonującej ceny. Jest więc bardzo sporadycznie, ale jednak używany.
Pocieszające w tym wszystkim jest to, że nie kupiłam go za obecną "promocyjną" cenę 349zł (!przecena z 399zł!), a jedyne 259zł + przesyłka (o ile mnie pamięć nie myli). Różnica w cenie jest wręcz zatrważająca i szczerze mówiąc ciężko mi uwierzyć, by wraz z nią szła jakakolwiek różnica w jakości.
Zacznę jednak od wymiarów, gdyż to właśnie w tej kwestii płaszcz sprawia kupującym najwięcej problemów.
Zamówiłam rozmiar S, który według wymiarów podanych na stronie sklepu ma 95cm w biuście i 80cm w talii. Według moich pomiarów w biuście jest maksymalnie 85cm, natomiast w talii 75cm. Różnica, szczególnie w tym pierwszym wymiarze jest po prostu uderzająca. Płaszcz jest ciasny w okolicach biustu i bez doszytych przeze mnie haftek bardzo źle się układał, natomiast w talii jest luźny i gdyby nie waist ties, prezentowałby się nieciekawie. Ponad to płaszcz jest ciasny w ramionach, przez co podniesienie rąk do góry tak, jak robi to modelka na pierwszym zdjęciu jest niemal niemożliwe.
Złota rada, którą widać często w komentarzach na stronie sklepu, aby zamówić większy rozmiar, jest więc kiepska, ponieważ płaszcz będzie zbyt luźny w talii.
Płaszcz jest po prostu źle skrojony i żadne zaklinanie rzeczywistości tutaj nie pomoże.
Każda dziewczyna o normalnych kształtach będzie miała problemy z jego dopasowaniem.
Płaszcz niewątpliwie jest piękny: kruczoczarny, rozkloszowany, obszyty sztucznym futerkiem, posiada wstawki z koronki, ozdobiony jest gipiurą. Czegóż chcieć więcej? Ano, dobrej jakości. Nie wybitnej, po prostu dobrej. A z tym niestety jest spory problem.
Kaptur jest obszerny, obszyty futerkiem. Od spodu - tak jak na całej długości płaszcza - posiada specyficzne "ocieplenie" z czegoś, co wygląda jak zmechacony polar. U góry ozdobiony został elastyczną koronką, na dole natomiast posiada dwa sznurki zakończone pomponami z futrem. Ich jedynym zadaniem jest dyndanie, ponieważ nie służą do regulacji kaptura.
Z przodu znajduje się koronkowa wstawka z rzędem wykończonych aksamitem guzików. Mają paskudną tendencję do "rozłupywania się": odpada wierzchnia, ozdobna warstwa. Trzeba bardzo pilnować czy aby na pewno wszystkie guziki dobrze się trzymają, ponieważ nie dołączono zapasowego. W razie zgubienia jednego, konieczna będzie wymiana wszystkich.


Niestety, jako że na wysokości biustu płaszcz nieelegancko się
rozchodzi, zmuszona byłam do wszycia wspomnianych wcześniej haftek.
Trochę ratują sytuację, ale nie zmienia to faktu, że płaszcz jest źle
skrojony i nie wygląda to najlepiej. W tym miejscu chcę prosić o
zwrócenie uwagi na materiał z którego wykonano płaszcz: miejscami
wygląda ok, miejscami natomiast jest zmechacony. Dodam też, że był
czyszczony wałkiem do ubrań, mimo to wszędzie widać małe
pyłki.
Kolejną irytującą rzeczą jest użycie koronki, przez którą przeciągnięto tasiemkę. Często zdarza się zahaczyć o nią, wyciągnąć kawałek, który potem trzeba jakoś przewlec. Zabawa w przesuwanie zdecydowanie nie należy do moich ulubionych.
Płaszcz posiada wszytą pelerynkę. Zasłania ona jedynie ramiona, poza tym krępuje ruchy. Obszyta jest futerkiem oraz sztuczną koronką, taką samą jaka znajduje się na kapturze oraz na panelu z guzikami. Co jest złego w sztucznej koronce?
TO:
Masa wystających, ciągnących się gumeczek, które z czasem zaczynają wyłazić z koronki. Ich obcinanie niewiele da, nieustannie pojawiają się nowe. Ciekawe, jak długo koronka zachowa "przyzwoity" wygląd.
Futerko, podobnie jak i sam materiał z którego wykonano płaszcz, w miejscach narażonych na częste stykanie się z innymi częściami płaszcza/przedmiotami (torebką, rękawiczkami itd) bardzo szybko ulega zniszczeniu. Materiał mechaci się, a samo futro... ciężko mi to opisać. Zaczyna wyglądać nieelegancko, jest skołtunione:
Tutaj przykład jak materiał prezentuje się z bliska. Podkreślam, że z płaszcza korzystałam naprawdę sporadycznie. Do tej pory więcej razy miałam okazję chodzić w płaszczu od Restyle, a wygląda on nieporównywalnie lepiej.
Płaszcz posiada waist ties. O ile zdjęcia sklepowe sugerują, że można z nich zawiązać elegancką kokardę, o tyle rzeczywistość jest dość brutalna: nic z tego!
Można zrobić raczej węzeł, który podczas siedzenia niemiłosiernie gniecie w plecy. Dłuższa podróż w płaszczu (czy to autobusem czy pociągiem) to katorga.
Wielokrotnie myślałam o usunięciu szarf, ale po pierwsze: płaszcz źle by się układał w talii, po drugie: konieczne byłoby zdemontowanie szlufek, a to mogłoby uszkodzić materiał.
Zobaczmy zatem jak płaszcz prezentuje się od środka:
Oto i ocieplenie: wygląda jak zmechacony polar, coś "misiopodobnego". Jeśli chodzi o właściwości grzewcze - brak. Płaszcz nadaje się na jesień i wiosnę, dla osób upartych także na ciepłą zimę.
W sumie na mrozy też! Pod warunkiem, że ktoś lubi marznąć w imię "lansu", jak ja kiedyś. Nope, nigdy więcej.
Zbliżenie na znajdujący się wewnątrz płaszcza haft z logo producenta:
Widać wyraźna różnicę pomiędzy materiałem wierzchnim a ociepleniem.
Poza tym podczas robienia zdjęć znalazłam "małą" niespodziankę: dziurę.
Nie mam pojęcia kiedy powstała. Materiał ma tendencje do prucia
się wzdłuż szwu i obawiam się, że z czasem pojawią się inne dziury.
Na odwrocie metki widnieje coś, co wygląda jak liczba "10". Nie wiem co biedni Chińczycy szyjący płaszcz mogli mieć na myśli. Być może jest to magiczne 10cm materiału, które zginęło z okolic biustu?
Jak widać, skład płaszcza to 100% poliester. Zapłacenie za niego 350zł to raczej kiepski interes. Znacznie lepiej odłożyć troszkę pieniędzy i zgłosić się do krawcowej, która uszyje płaszcz na wymiar z niebo lepszego materiału.
Podsumowując:
płaszcz dostaje 2/5
- jest źle skrojony a wymiary na stronie Restyle są przekłamane;
- materiał jest kiepskiej jakości, szybko ulega zniszczeniu;
- cena absolutnie nieadekwatna do jakości.