czwartek, 9 maja 2013

Black Roses in the Wind

Ostatnio prześladuje mnie wietrzna pogoda, uniemożliwiająca jakiekolwiek ogarnięcie włosów :x


Stylizacja uwieczniona podczas jednego ze spacerów z Lubym (któremu dziękuję za cierpliwe focenie :D)
Niestety, boleśnie prześladuje mnie brak czasu, tak więc skupię się jedynie na opisie stylizacji.


Podstawę zestawu stanowi czarna rozkloszowana sukienka odcinana pod biustem. Jako, że identyczną w swoich zbiorach jeszcze jakiś czas temu posiadała Silmeven, musiałam wysilić część mózgu odpowiadającą za kreatywność - w końcu nie ma nic gorszego, niż skopiować czyjś pomysł na stylizację.

Myślę, że udało mi się sprostać temu wyzwaniu i oba zestawy znacznie się różnią :)


Od jakiegoś czasu mam lekką obsesję na punkcie sukienek sięgających kolan, dlatego też postanowiłam dokonać drobnego "przedłużenia" i pod spód założyłam tiulowy underskirt. Dzięki temu zabiegowi mogłam wcisnąć pod spód dłuższą, bardzo rozkloszowaną halkę. 


Kocham puff.
Bardzo.


Uwzględniając ogromny dekolt sukienki oraz dość specyficzny krój rękawków, zdecydowałam się założyć pod spód bluzkę z dekoltem "łódką" oraz długimi, delikatnie rozszerzanymi rękawkami z szyfonu.
Jako, że ani sukienka, ani bluzka nie są wykonane z koronki (a to coś naprawdę niezwykłego w moich stylizacjach) postanowiłam założyć ażurowe rajstopy w kwiaty.


Oczywiście nie można zapomnieć o dodatkach. Tym razem wybrałam biżuterię w kolorze srebra: pierścionek - różę, pierścionek z czarnym oczkiem oraz pierścień "Black Angel".


Na szyję trafiły czarne koraliki oraz dusik (handmade).


Całość wieńczy różana opaska od Menoy ♥
Jest to obecnie moje ulubione "nakrycie głowy" :)


Na spacer (połączony z "drobnymi" zakupami)  idealnie nadaje się torebka z Krukiem. W dalszym ciągu mój "numer jeden" wśród torebek :)


Ostatnia część zestawu: Bodylinowe buciki na platformie. Chociaż przeżywam straszliwe rozczarowanie (nie)trwałością ich obuwia, to muszę przyznać jedno: to najwygodniejsze buty na obcasie, jakie mam. No cóż, jak widać - coś za coś.


Notkę kończę sennymi marzeniami o lipcu - pełnym nowych stylizacji, których to wizje co jakiś czas do mnie wracają... 
Tak wiele planów, tak mało czasu na ich realizację.