środa, 23 listopada 2016

The Crow


Wygląda na to, że po długich i mozolnych poszukiwaniach w końcu udało mi się znaleźć chustę niemal idealną :D


Moja obsesja na tym punkcie sięgnęła zenitu przez straszliwego pożeracza czasu jakim jest (gra) Bloodborne, a konkretnie przez postać Eileen the Crow. Co prawda moja pelerynka nie umywa się do jej Odzienia z Wronich Piór, ale zdaję sobie sprawę z tego, że w żadnym sklepie nie uda mi się znaleźć nic ciekawszego </3


 Wiedźmowo-kruczy zestaw jest kontynuacją outfitu sprzed roku (*Young Raven*) i zarazem doskonałym pretekstem do zawieszenia na szyi masywnego wisiora Restyle "King of Crows". Wstyd przyznać, ale kupiłam go kawał czas temu i do tej pory nie miałam na niego żadnego pomysłu.


Do ptasich akcentów zaliczyć należy także spinki "Black Diamond Ravens", które wpięłam we włosy ułożone na kształt gniazd :^


Żeby nie było zbyt nudno, dorzuciłam wisior oraz pierścień Restyle "Gazelle Skull" (taka tam namiastka Czaszki Laurence'a, tak więc kolejny akcent z gry) oraz pierścień z masywnym kryształem (szkoda, że nie krwistoczerwonym).


To straszne, jak ten outfit ocieka Ristajlem :"D 


Do kompletu doliczyć należy torebkę-tablicę spirytystyczną "Ouija Board Bag" oraz sławetne już rękawiczki "Henna Gloves", które pozbawiłam końcówek palców (co okazało się być świetną decyzją).


Jako, że warstwy są najważniejsze, pod spód kruczej peleryny trafiło szyfonowe ponczo z piękną, grubą koronką (więcej detali w notce "Zbyt mało czerni szkodzi zdrowiu"), a na jego wierzch ażurowa narzutka z frędzlami od Atmosphere (świeżutki nabytek). Buty to oczywiście botki Dr. Martens "Diva Darcie" - rzecz wspaniała i wygodna ♥


 Moja faza na bycie mrocznym nietopero-ptakiem przybiera na sile, spychając lolicenie na bok. Co najlepsze, całkiem mi z tym dobrze >D


Na sam koniec ogłoszenia parafialne: powoli robię porządki w szafie, dlatego też postanowiłam założyć konto na Vinted:


Jeśli ktoś ma chrapkę na zakupy, serdecznie zapraszam - wkrótce dorzucę trochę nowych itemków :)

środa, 9 listopada 2016

Pusheeny muffiny i inne słodkości 2 ♥

 Najwyższa pora na kolejną notkę o rzeczach obrzydliwie słodkich >D


 Jak już kiedyś wspominałam, chociaż na co dzień ubieram się całkiem na czarno, to jednak w domu preferuję kolory nieco jaśniejsze. Chyba najbardziej widać to na przykładzie landrynkowych piżamek oraz koszulek z uroczymi nadrukami:


 Puszinorożec wcinający ciasteczko oraz para kawaii pingwinów? Seems legit.
Pusheeny mnożą się w mojej szafie w całkiem niezłym tempie ♥


Coby jednak nie zakocić zbytnio garderoby, przydaje się także pewna odmiana, na przykład w postaci tłustej owcy :^


 I tak najbardziej urzekły mnie gatki, gdzie owczy wzór powielony jest w nieskończoność:


 Całkiem niedawno Sinsay wypuścił ten wzór także w wersji z długimi spodenkami. Im więcej owiec, tym lepiej!


 Początkowo rozważałam, czy nie nadać tej notce tytułu "I should have been a unicorn" >D


Derpowe jednorożki pędzące przez różowe, rozgwieżdżone niebo. Czysta słodycz!


 Jakiś czas temu w moje łapki wpadł także ten oto sweterek:


 Pudrowy róż w białe kropki? Czemu nie. Puszysta wiewióra z czapką mikołaja, wcinająca orzecha zrobionego ze złotych cekinów? Daję sweterkowi 10/10 i jak tylko znajdę podobny, kupię bez wahania.


Home&You nie przestaje mnie zadziwiać, prezentując co jakiś czas w swej ofercie coś słodkiego:


 Nie przestają zadziwiać mnie także osoby odpowiadające za stronę graficzną. Lorem ipsum? Srsly?


 Wewnątrz puszki znajdują się dwa cupcakowe kubeczki oraz dwie podstawki.


 Uroczy komplet ♥


 Sama puszka doskonale nadaje się na powiernika pamiątek z różnych wypraw (preferuję zbieranie pocztówek oraz monet, zajmują mało miejsca i chyba najlepiej oddają wspomnienia).


 Ponownie koty, tym razem kosmetyczka z H&M:


Uwielbiam patrzeć na ich pyszczki :3


 A teraz mała niespodzianka: różowa lampka-świnka, dająca lekkie, ale jakże klimatyczne światło.


 Jest to item z czasów dzieciństwa, który uchował się do dnia dzisiejszego i co najlepsze, wciąż działa.


 Pora na prawdziwe słodkości: błyszczyki z Biedronki w kształcie kotka (smak truskawkowy) oraz babeczki (waniliowy). Co jakiś czas biedro wrzuca do oferty tego typu maleństwa (ostatnio były błyszczyki-sowy). 


 Kupując błyszczyki skusiłam się też na parę innych biedro itemów (truskawkowy balsam do ciała, pomarańczowy żel pod prysznic oraz jagodowy żel/płyn do kąpieli). Wszystko przez kolorowe opakowania (proszę spojrzeć na ośmiornicę!), jednak o ile z błyszczyków jestem zadowolona, to niestety tutaj nastąpiło spore rozczarowanie - zapachy były mdłe i przesłodzone, ale nie wiem czego oczekiwałam po produktach dla dzieci :'D


 Czymże byłoby życie bez skarpet z kocimi pyszczkami oraz tłustą, różową króliczycą? :^
Doprawdy, kupienie skarpet z ciekawymi wzorami stanowi spore wyzwanie. 


Na sam koniec jeden z najnowszych nabytków, chyba najlepiej oddający to, co przeważnie robię (lub właściwie chcę robić) na weekendzie:


 Spać, podjadać coś słodkiego oraz spędzać czas przed konsolą. Weekend idealny ♥

wtorek, 1 listopada 2016

Restyle - okrągła torebka z haftem "Henna White Bag"

Do mojej niemałej już kolekcji torebek ostatnio dołączyła kolejna: "Henna White Bag" od Restyle, zwana również "Księżycowym Tamburynem".


Jest to jeden z niewielu okazów w mojej szafie, który nie ma kształtu teczki/książki.


Powód jest banalnie prosty: mocno zirytował mnie sposób otwierania tego typu "pancernych" torebek. Najpierw konieczne jest uporanie się z zatrzaskami, następnie podniesienie klapy (która sięga wtedy dość wysoko), a na deser zostaje jeszcze otwarcie zamka i dopiero wtedy można dobrać się do portfela/komórki/innej naprędce niezbędnej pierdółki. Z tego też powodu szukałam modelu lepiej nadającego się do codziennego użytku, który można byłoby otworzyć szybko i bez problemu. Sposród kilku nowych modeli, które pojawiły się w ofercie sklepu, mój wybór padł na "Henna Bag".


Rzeczą, która kupiła mnie już na samym początku, był oczywiście haft. Ten sam wzór nabyłam wcześniej pod postacią rękawiczek "Henna Gloves", które niestety nie wyglądają tak, jak na zdjęciach sklepowych. Co gorsza, zniszczyły się dość mocno po zaledwie kilku użyciach (masa wystających elastycznych gumek, wyglądających tak, jakby miało się owłosione dłonie; na domiar złego nadruk popękał ukazując biały klej, którego użyto do naniesienia wzoru).


Wracając jednak do torebki: haft prezentuje się naprawdę dobrze.


Wykonany jest starannie, nie dopatrzyłam się żadnych defektów.


Niestety pierwsze rozczarowanie przyszło dość szybko. Torebka nie posiada żadnego usztywnienia. Dokonując zamówienia z jakiegoś powodu byłam święcie przekonana, że przód posiada wzmocnienie, chroniące przed odkształcaniem się. Niestety, torebka kompletnie nie trzyma fasonu i z biegiem czasu coraz bardziej zaczyna przypominać "flaka".


Torebka zamykana jest na zamek, ozdobiony logiem producenta. Faktycznie, otwarcie jej jest dużo szybsze i prostsze, niż ma to miejsce w przypadku książek/teczek. Niestety i tutaj pojawia się problem: im bardziej torebka traci kształt i zaczyna stawać się pofalowanym potworkiem, tym gorzej działa sam zamek, który narażony jest na ciągłe odkształcenia. Obawiam się, że niedługo może się zepsuć, a wtedy konieczna będzie jego wymiana (zapewne nietania).


Z tyłu torebka posiada zapinaną na zamek kieszonkę, mieszczącą telefon/paczkę chusteczek. Jak widać, poniżej zamka widnieje wgniecenie, powstałe przez odciśnięcie dołączonych do torebki krótkich uchwytów.


Nie znikło do tej pory, a od zakupu minął ponad miesiąc.


Wnętrze torebki wykończone jest czarną podszewką, która została solidnie przyszyta (jeśli ktoś zastanawia się dlaczego o tym wspominam, to sugeruję zerknąć do notki poświęconej innej torebce tego producenta, "Cemetery Red").


W środku torebki znajdują się trzy kieszonki: jedna większa, zapinana na zamek oraz dwie mniejsze, idealne na klucze/szminkę i tym podobne drobiazgi.


Torebkę można nosić na dwa sposoby. Do pierwszego służą krótkie uchwyty, które wyglądają całkiem solidnie i co najważniejsze, łatwo można je przypiąć/odpiąć. Do drugiego służy klasyczny długi pasek, praktycznie taki sam, jaki dołączany był do poprzednich modeli.


Kolejną rzeczą dołączoną do torebki były dwa frędzle, które można przypinać według uznania do zamków/ringów od rączek. Na pierwszy rzut oka wyglądają całkiem ok.


Byłoby to jednak zbyt piękne. Naprawdę nie wiem jak i kiedy frędzel przeistoczył się w to coś. Przypięłam go do boku torebki i po dwóch dniach niemal całkiem się rozkręcił D:


A teraz widok z boku:


Nie wygląda to najlepiej, nieprawdaż? Zdjęcie robione było niemal od razu po zakupie. Nie muszę chyba wspominać, że czas nie dodał tamburynowi uroku.


Podsumowując:
Torebka dostaje 3/5 

Do minusów należy zaliczyć przede wszystkim fakt, iż torebka nie jest usztywniona, przez co kompletnie nie trzyma fasonu. Jest pofalowana, odkształca się, a to niestety psuje cały jej urok.
Wiele do życzenia pozostawia także wykonanie frędzli.
Na upartego mogę dodać, że haft nie znajduje się idealnie na środku (przesunięcie to około 0,5cm), nie rzuca się to jednak praktycznie w ogóle w oczy. 
Dodam tylko, że torebka kosztowała 155zł.

Jeśli kogoś ciekawi, jak torebka prezentuje się "na ludziu", to można to sprawdzić 
w notce "☽ Lunar Rat ☾".

Jeśli kogoś interesują recenzje pozostałych torebek z Restyle, to zapraszam do notek:


 Nazbierało się tego przez lata :'D