środa, 29 października 2014

Mad Tea Party: Red Queen's Castle

 *~~Dyg~~*
Witam w kolejnej notce ze stylizacją :D
Oto następna część snu na jawie rozpoczętego jakiś czas temu w notce "Mad Tea Party: Dream". Tym razem faktycznie jest to wyprawa na herbatkę do Zamku Czerwonej Królowej, uwieńczona prawdziwą (a nie wyśnioną) herbatką ♥
Niestety ostatnio znów mam problemy z ogarnięciem zdjęć, dlatego proszę się nie przerazić jakością części z nich ;__;


 Jako plener zdjęć ponownie posłużyła mi stara, zapomniana i zaniedbana kuchnia Zamku Dzikowskiego. Obiekt ostatnio dorobił się nawet tabliczek informujących o możliwości zawalenia się budynku </3


Uwiecznienie herbatkowej stylizacji na tle drzwi kuchennych jest dość symboliczne: w końcu szkodniki nie wchodzą do domostw głównym wejściem >D
Tak też i ja, pomimo oficjalnego zaproszenia, postanowiłam wkraść się cichaczem (na szczęście Kucharka była zbyt zajęta mieleniem pieprzu - o zgrozo - do herbatki!).


 Ciężko było stworzyć zestaw który nie uraziłby Królowej, a jednocześnie symbolicznie stanowiłby ruch oporu wobec jej Majestatu (ale o tym za chwilkę). Bazę stylizacji stanowi sukienka od Mystery Garden. Tak jak wspominałam w recenzji, jest niezwykle wygodna i idealna na letnie upały (a także świetnie znosi podróże - szyfon nie wymiął się pomimo gniecenia go w autobusie). Co najważniejsze - jest w odpowiednich barwach, mogących mieć znaczny wpływ na to, czy z przyjęcia wyjdę z głową na szyi, czy w torebce >D
We włosach znalazły się różyczki (jako ciekawostkę dodam, że czerwone zostały kupione od osoby, która zainspirowała mnie do stworzenia tej stylizacji i której to outfit nawiązujący do Czerwonej Królowej odcisnął na mnie piętno >D) oraz spinki-kandelabry z Restyle.


 Jest już zatem oczywiste, że odpowiednie barwy mają kluczowe znaczenie: Królewska czerwień oraz zwyczajna czerń, pomagająca wtopić się w tłum gości. Co zaś się tyczy biżuterii, wybrałam tę z czerwonymi kamieniami, w kolorze jasnego srebra. Jasnego, ponieważ zawsze bliższa była mi postać innej Królowej, ale o tym ciiiichosza ~~~ bardzo bym nie chciała, aby ta wieść się rozniosła >D


 Na palec trafiła między innymi głowa ptaka - niestety nie mam własnego flaminga, a grać czymś przecież trzeba. Jedyną biżuterią odcinającą się kolorystycznie od białego srebra jest mocno oksydowana kolia z czerwonymi różami. To niemal ostrzeżenie, że nad moją głową wisi niebezpieczeństwo oddzielenia
się od reszty ciała.


 Jako, że zdjęcia robione były w samym środku upalnego lata, towarzyszyła mi czarna ażurowa parasolka przeciwsłoneczna. Świetny dodatek a także ochrona przed skwarem uparcie topiącym makijaż >D


 Na wyprawę zabrałam czarno-czerwoną teczkę Restyle "Cemetery Red". Mój mały, osobisty cmentarzyk.
 W sam raz na wypadek, gdyby herbatka przybrała zły obrót :'D


 Jakież inne rajstopy pasowałyby lepiej, niż prezent od Tofu Rangers: tatuażowe rajtki z motywami karcianymi? ♥ Przyznam, że pozytywnie zaskoczyła mnie ich jakość - są bardzo odporne na zaciągnięcia.
Na nogi trafiły eleganckie czółenka z jednym paseczkiem. Są to zdobyte na sh New Looki, trafiły w moje łapki w stanie idealnym. Jest to dość przyjemna odmiana względem butów Bodyline - nogi wyglądają w nich (imho) znacznie zgrabniej (niestety podczas tej wyprawy złożyłam im krwawą ofiarę z moich stóp - już nigdy nie będę "rozdziewiczać" butów na dłuższych wyjazdach x'D ).


 A oto i wejście do Zamku - najwyższy czas na herbatkę!


 Ku mojej wielkiej uciesze okazało się, że na Zamku Dzikowkim otwarto niewielką kawiarnię.
Wystrój jest niezwykle przyjemny dla oka i zdecydowanie zachęca do pozostania tam na dłuższą chwilę.


 Serdeczne podziękowania dla młodego Dżentelmena, który jest właścicielem tego miejsca :D Kiedy poprosiłam go o wybranie muffinki z jak największą ilością borówek nie sądziłam, że dostanę dodatkową porcję jagódek na talerzyk. Tyle miłości dla tego Pana ♥


W tle - za imbryczkiem z herbatką - widać wyjście na zamkowy taras.
Jakaż stylizacyjna przygoda znajduje się za tymi drzwiami?
O tym z pewnością wspomnę za jakiś czas :3

poniedziałek, 20 października 2014

Fading Bats

 Obiecana notka z casual gotyczną stylizacją :3


Tym razem z pewnym niecasualowym dla mnie elementem: sporą dawką uśmiechu.
Pewnie dlatego, że zdjęcia wykonywane były w tempie niemal ekspresowym, tuż przed odjazdem autobusu, co działało na mnie dziwnie rozśmieszająco >D


Podstawę outfitu stanowi czarna, koronkowa sukienka z długimi rękawkami. Niezwykle milusia w dotyku, jest jednym z moich letnich ulubieńców. Temat "koronka do koronki - nie!" został już przewałkowany tyle razy, że chyba powoli zaczynam ogarniać o co chodzi >D 
Jako, że lato... och, chwilkę! Jesień powoli przemija i wizja żaru lejącego się z nieba blednie w moich wspomnieniach, postanowiłam, że tę luźną notkę doprawię jeszcze jednym blaknącym elementem: tatuażowymi rajstopami w nietoperze, kupionymi wieki temu na Bodyline. Wzór w nietopery od razu zdobył moje serce, jednak jakość wykonania printu... ubrałam je do tej pory parę razy i podejrzewam, że jeszcze jedno-dwa prania, a z nietoperzy nic nie zostanie :x


 Sukienka posiada niezwykle głęboki dekolt. Naprawdę głęboki. Sytuację ratuje duża broszka z czarnym kamieniem, oprawionym w ażurową ramkę w kolorze srebra. Kupiłam ją w jakimś blaszaku w Lublinie, gdzieś w okolicach PKSu. Jest nie tylko dobrze wykonana, ale przy okazji wytrzymała.


Broszka zdecydowanie przykuwa wzrok, dlatego też darowałam sobie jakiekolwiek wisiorki i inne ozdoby, które mogłyby doprowadzić do oczopląsu.
Na palce trafił pierścień Black Angel, oraz skromniejszy, srebrny pierścionek z czarnym oczkiem.


 Do tego torebka-skrzypce, która pomieściła nową porcję herbatek z Liptona. Wygląda bardzo niepozornie, ale jest piekielnie trwała i pojemna.


 Zdecydowałam się także na dość nietypowe dla mnie uczesanie (o ile się nie mylę to pierwszy raz, kiedy je prezentuję): chwyciłam przydługawe pejsacze (prześmiewcze określenie używane przez przyjaciół na moje grzywko-podobne coś, majtające po bokach twarzy; nawiązuje ono do mojego mitycznego skąpstwa >D). Upięcie nie byłoby możliwe bez najnowszego nabytku od Restyle: spinki "Key to Wonderland". Inspirowany Alicją w Krainie Czarów klucz opleciony szarfą z cytatem Lewis'a Carroll'a  jest chyba moim ulubionym projektem Eufloniki, polskiej artystki projektującej rzeczy w klimatach gotyckich. Kocham wiele jej prac i moje pejsy kręcą się jak szalone za każdym razem, kiedy widzę jej nowe dzieła >D


 Spinka jest niezwykle klimatyczna i świetnie trzyma się we włosach (które odkąd zaczęłam prowadzić bloga całkiem nieźle urosły).


 Na nogi trafiły buty od Jana Piwowarczyka. Aby nie zakrywać zbytnio i tak ledwie widocznego wzoru nietoperzy, wyciągnęłam górne paski, które okalają kostkę. Uwielbiam te buty ♥


Na dziś to koniec, a kolejny codzienniak za jakiś... rok? 
W końcu upałów w listopadzie raczej nie ma się co spodziewać >D

sobota, 11 października 2014

Restyle biżuteria - spinki kruki oraz spinka-klucz

Jako, że świecidełek nigdy za wiele, moją małą rodzinkę biżuterii z Restyle uzupełniły kolejne dwa egzemplarze :>


Mój wybór padł na spinki "Key to Wonderland" oraz "Black Diamond Ravens", oczywiście autorstwa Euflonici
Zamówienie przybyło do mnie wraz z koszulką "Rococo Cat Lady".
Paczuszka z biżuterią została okręcona folią bąbelkową, zaś całe zamówienie przybyło w kopercie ochronnej. Do sposobu zabezpieczenia nie mogę mieć zatem żadnych zastrzeżeń.


Spinki standardowo przybyły zapakowane w foliowe koperty. Zdziwiło mnie natomiast, że nie były przypięte do ozdobnych tekturek. Przez to moje kruki niemal wyfrunęły na podłogę D:
O ile spinkę-klucz faktycznie mogłoby być ciężko przypiąć do tekturki, a tyle spinki-kruki można było przytwierdzić do niej bez większego problemu. Najwidoczniej jednak podczas pakowania biżuterii w dalekich chińskich krainach liczyło się tempo, a nie dokładność. Tyle dobrze, że klej znajdujący się przy otwarciu opakowań jako tako się trzyma i uchronił zawartość przed wysypaniem się na podłogę (byłby to zapewne ostatni lot biżuterii).


A oto i spinki-kruki (a właściwie kruczęta), wraz z mamą-kruczycą, czyli torebką-książką "Magic Spells Notebook" (również z Restyle). 
Uroczy komplet, nieprawdaż? >D


Spinki zostały bardzo starannie odlane. Na rozpostartych kruczych skrzydłach można podziwiać różnej długości pióra. Kruki posiadają oczywiście głowy i dziobki. Z pewnej perspektywy wyglądają odrobinę... kaczo?...Meh, i tak są piękne :>
Pośrodku ptasich grzbietów osadzone zostały czarne kamienie (kamień to oczywiście umowny termin, w przepadku Restyle oznaczający szkło lub plastik), otoczone delikatną ramką. Również ona została dobrze odlana. Same kamienie przyklejone są dość prosto, ale są dosłownie jakieś półtorej milimetra za wąskie na przeznaczone im miejsce. Nie czepiajmy się jednak za bardzo, całość wygląda ok.


A tak prezentują się spinki od spodu:


W przeciwieństwie do spinek-żyrandoli "Chandeliers" nie są gładkie z tyłu. Poza tym zapięcie - żabki ułożone są w inny sposób: spinki-kruki mają sprawiać wrażenie lecących w bok a nie do góry. Samo zapięcie jest mocne, spinki dobrze trzymają się we włosach. Byłam troszkę zdziwiona ich rozmiarem, spodziewałam się, że będą jakiś (co najmniej) centymetr większe, ale wtedy pewnie narzekałabym, że są zbyt ciężkie :P


Warto też podkreślić, że obie spinki zostały równomiernie oksydowane i są sporo ciemniejsze od kandelabrów. Widząc, że przyszły w osobnych folijkach wystraszyłam się, że może mi się trafić para w różnych odcieniach. Na szczęście jednak ominęła mnie ta wątpliwa przyjemność.
A oto i krucze spinki szykujące się do przycupnięcia na kandelabrach:


Kolejny nabytek: spinka-klucz "Key to Wonderland", w przeciwieństwie do swoich kruczych i kandelabrowych braci, służy do upinania z tyłu głowy większych pasm włosów (na modłę "elficką"). Oczywiście wspomniane wyżej spinki również można przymocować w ten sposób, ale właśnie... będzie to raczej przymocowanie, a nie przypięcie, mające na celu stworzenie określonej fryzury. Poza tym jedną, podłużną spinką znacznie łatwiej wykonać estetycznie wyglądające upięcie, niż mocować się z symetrycznym przytwierdzeniem dwóch sztuk spinek z tyłu głowy.


Jest to już drugi klucz w mojej kolekcji. Pierwszy to wisior "Key to Wonderland", kupiony jakiś czas temu poza sklepem Restyle. Nie spodziewałam się, że kluczyk ponownie trafi do sklepu, inaczej wstrzymałabym się z zakupem :x


Czy tylko w moje oczy rzucił się pewien szczegół? Chodzi o napis widniejący na szarfie. Przeżyłam najprawdziwszy w świecie szok, kiedy odkryłam, że spinka i wisior leżąc obok siebie posiadają inaczej ułożony cytat Lewis'a Carroll'a: 
"Everything's got moral, if only you can find it". 
Trzymając klucze w taki sposób by krzywki znajdowały się z prawej strony, sytuacja wygląda następująco: napis widniejący na spince ułożony jest w sposób normalny, natomiast napis widniejący na wisiorze odwrócony jest do góry nogami. Kiedy jednak odwrócić klucz, czytając od lewej, naszym oczom okazuje się napis: "If only you can find it" następnie "Everything's got moral". Gdyby rozprostować szarfę cytat brzmiałby zatem: 
"If only you can find it Everything's got moral". 
F*ck logic, oto morał z kupowania ristajlowej biżuterii >D
Nie wiem jak mogłam na to wcześniej nie zwrócić uwagi, przecież wisior znajduje się w moim posiadaniu od jakiegoś już czasu. Mogę się chyba jedynie tym usprawiedliwić, że napis jest lekko starty i nie przyglądałam mu się zbyt mocno. O dziwo, różnica ta jest także widoczna na zdjęciach sklepowych.
Uznajmy jednak, że absurd ten jest w Alicjowych klimatach, można zatem na niego przymknąć oko.


Kolejne zdziwienie przeżyłam widząc krzywki: u wisiora boczne "krzyże" są proste, u spinki są one wygięte na zewnątrz. Zdjęcia sklepowe nie przewidziały tego rodzaju odchylenia, czy jest to zatem defekt? Mi osobiście nie przeszkadza. Wygląda to jak mały cmentarzyk, na którym nagrobki znajdujące się z brzegu osuwają się na boki.


Zapięcie spinki jest mocne i chociaż nie można nim chwycić dużej ilości włosów, to jednak moja wymarzona fryzura została osiągnięta już przy pierwszym podejściu. Spinka jest prosta w obsłudze, jak na razie bezawaryjna i chwała jej za to.


Już na pierwszy rzut oka widać różnicę kolorów pomiędzy bliźniaczymi kluczami (głównie z tyłu). Spinka została porządnie oksydowana, natomiast wisior pozostał w kolorze dość jasnego srebra (a może lekko starł się podczas użytkowania go przez poprzednią właścicielkę?). Tutaj kolejny szok. Na prawym górnym zdjęciu widać obydwa klucze od spodu. Z dołu oczywiście znajduje się wisior. Widoczny na jego końcówce "bąbelek" brałam do tej pory za zwykłe wybrzuszenie, złe odlanie, nadmiar "stopu cynku", jak określa Restyle materiał, z którego wykonano biżuterię. NIE. Jest to pęcherz powietrza uwięziony pod farbą(?). Naciskając na niego palcem faktycznie może wydawać się, że jest to nadmiar metalu, jednak naciskając paznokciem mogę go przepychać z jednej strony na drugą. Nie wiem co mnie wzięło na wbicie paznokcia podczas pisania tej recenzji w owy bąbelek, nie pytajcie. Efekt jest taki, że mam ochotę zedrzeć tę warstwę i ujrzeć wnętrze klucza, jego rdzeń, serce. 
Ciekawi mnie, czy klucze z nowej serii mają te same pęcherzowe "niedoróbki". Poza tym klucz-spinka wydaje się być jakiś solidniejszy, podczas gdy klucz-wisior lekki i kruchy (aż strach go nosić).
Zastanawia mnie, co oznacza tajemniczy skrót "PAT". Patyna? Patynowane srebro? Jestem cienka jeśli chodzi o stopy metali i tematy pokrewne ._.


Zarówno spinki-kruki jak i spinka-klucz dostają ocenę 5/5
Są starannie wykonane, nie widzę żadnych skaz ani niedociągnięć.

A oto i mój skromny komplet biżuterii z Restyle: pierścionek-kandelabr, spinki-kandelabry, wisior-klucz, spinka-klucz oraz spinki-kruki. Stanowią idealne uzupełnienie zarówno gotyckich jak i lolicich stylizacji. Mam nadzieję, że za jakiś czas pojawią się nowości, które wzbogacą moją małą kolekcję >D

niedziela, 5 października 2014

Restyle - Rococo Cat Lady (t-shirt z rękawkami)

 Kocia Dama patrzy >D


 Jakiś czas temu doszłam do wniosku, że dawno nie miałam okazji ponarzekać. Zastanawiając się przez chwilę jakby to zrobić w sposób konstruktywny, przypomniałam sobie, że dawno nie zamawiałam nic z Restyle. Po szybkim zapoznaniu się z aktualną ofertą sklepu złożyłam zamówienie (skręcając się niemiłosiernie w bólach - mój biedny portfel </3). 
Mój wybór padł na czarną koszulkę z krótkim rękawkiem "Rococo Cat Lady" oraz... oraz jeszcze dwa maleństwa, o których wspomnę w innej notce >D


Kocia Dama była miłością od pierwszego wejrzenia. Długo wzdychałam do niej na stronie sklepu, ale moje sławetne pejsy powstrzymywały mnie przed dokonaniem zakupu. Ostatnio jednak troszkę podrosły, przez co chyba straciły swoją skąpczą moc >D

Dla odmiany postanowiłam skorzystać z usług paczkomatów. Jest to dość wygodna opcja dla osób, które pracują i wiedzą, że nikt nie będzie miał możliwości odebrania paczki od listonosza i konieczna będzie wizyta na poczcie z awizo. Ostatnio przerabiałam to przy innym zamówieniu - skończyło się na dwukrotnym staniu w kolejce, ponieważ paczki tego dnia miały lekkie opóźnienie. W sumie cała godzina warowania na poczcie, bo do domu nie opłacało mi się już wracać </3


 Na szczęście Restyle idzie z duchem czasu i dodało paczkomatową formę wysyłki do swojej oferty. Jako, że do paczkomatu mam blisko i jakoś nigdy nie widziałam przy nim kolejek, musiałam wybrać tę opcję. Szybko i wygodnie - polecam. Wracając jednak do koszulki:
autorem grafiki jest oczywiście Euflonica. Cenię sobie jej prace ponad wszystko, dlatego też tak długo, jak ristajl produkuje rzeczy z jej projektami, może liczyć na mój portfel ♥


 Koszulka wykonana jest dużo lepiej niż mój pierwszy t-shirtowy zakup w tym sklepie, jakim była wiktoriańska kocia para. Materiał to mieszkanka bawełny (95%) i elastanu (5%). Przyjemny w dotyku, lekko rozciągliwy. Dobrze dopasowuje się do sylwetki. Także metka jest wszyta w sposób poprawny, nic się nie pruje i nie strzępi.


 Tym razem zdecydowałam się na rozmiar S - poprzednia koszulka w rozmiarze XS lekko wcina mi się pod pachami (pomimo tego, że w każdym innym miejscu jest ok - po prostu jest dziwie skrojona). W tym przypadku nie ma takiego problemu, koszulka dobrze leży.


 Sam print jest niezwykle szczegółowy, zachwyca detalami:


 Nie znalazłam żadnych błędów. 
Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się aż tak dobrej jakości nadruku :^
Na zdjęciu sklepowym widziałam, że Kocia Dama posiada ozdoby w postaci maleńkich czaszek - miałam nadzieję, że będą one mysie/szczurze, ale wyglądają raczej na miniaturki ludzkich. Szkoda, szczurze truchełka w kontekście mrocznej damy z jeszcze mroczniejszym kocurem bardziej by do mnie przemawiały.
 A oto i obie koszulki:


 Już na pierwszy rzut oka widać, że różnią się one znacznie, nie tylko krojem. Nowo zakupiona bluzka wprawdzie jest rozmiar większa i posiada rękawki, ale poza tym jest znacznie dłuższa. Nie robi mi to większej różnicy, obydwie w okolicy bioder układają się dobrze. Kolejną różnicą, która od razu rzuciła mi się w oczy jest (jakżeby inaczej!) odcień czerni obydwu koszulek: nowa jest czarna wpadająca w granat, stara natomiast kruczoczarna. Skład jest teoretycznie taki sam, w praktyce jednak koszulki różnią się także w dotyku (nowa jest bardziej miękka i delikatna - mam wrażenie, że może mieć tendencje do szybkiego mechacenia, ale to dopiero czas pokaże).


Także sam nadruk został wykonany w inny sposób. Stara koszulka posiada ciężki, lepki, gumowaty nadruk, na którym także czarne elementy wewnątrz grafiki wypełnione są farbą. Print nowej koszulki jest lżejszy, "suchy", a czarne przestrzenie rysunku zostały zadrukowane w sposób delikatniejszy, niż miało to miejsce u poprzedniczki. Wygląda to znacznie lepiej, koszulka także inaczej dzięki temu się składa i układa.
A propos printu: podobieństwo między tymi dwoma koszulkami jest dość spore, nieprawdaż? Dwie piękne panie - Kocie Damy - o tajemniczych spojrzeniach oraz dwaj eleganccy dżentelmeni z monoklami (wprawdzie jeden z kotów ma na ślepku raczej naszyjnik, ale co tam :P ) - Koci Lordowie. Lepszego kompletu koszulek nie mogłam sobie wymarzyć ♥


 Z tego zakupu jestem jak najbardziej zadowolona. Okazało się, że Restyle jednak ewoluuje, testuje nowe techniki nanoszenia nadruków oraz pracuje nad krojami. Kto wie, może za jakiś czas doczekamy się dobrych jakościowo torebek? >D

Koszulka dostaje 5/5

Polecam i z niecierpliwością czekam na nowe wzory (lub Szczurzego Króla w czerni - serio, jak można było dać ten motyw na białej koszulce! Tyle przegrać! ;__; )