Notkę tę zacznę dość nietypowym wyznaniem: nie mam pojęcia, jak naprawdę wyglądają zamieszczone tutaj zdjęcia.
Nope, nie jest to żart! Wiem oczywiście które zdjęcia zamieściłam, wiem także jak wyglądają u mnie na dysku oraz po wrzuceniu na serwer. Nie wiem natomiast, jak wyglądają po wstawieniu na bloga: mój komputer wyświetla je jako pikselową kaszkę w stylu Minecrafta, poza tym część zdjęć jest zblurowana, wszystkie straciły kolory. Jest to pierwszy raz, odkąd po wyłączeniu opcji autokorekty zdjęć w picasie (absolutnie koszmarna, domyślna opcja) mam taki problem... Sprawdzałam zdjęcia na trzech komputerach i na każdym efekt jest inny, ale tylko na jednym (niestety, nie moim) wyglądają w miarę dobrze. Nie wiem czym jest to spowodowane i po dwóch dniach googlowania, kombinowania i gotowania się ze złości poddaję się: jakie się wyświetlą, takie będą ;_;
Zestaw uwieczniony został w lutym, dzięki czemu miałam okazję stanąć na od dawna wymarzonym tle ♥ Cieniutkie gałązki pogrążonej jeszcze we śnie zimowym winorośli, na której spoczywają uschnięte, zasuszone listki - jedyna pozostałość po zeszłorocznych ciepłych dniach. Zerkałam na te miejsce z utęsknieniem przez całą jesień, niestety ze względu na zbyt intensywne słońce nie było mowy o wykonaniu tam jakichkolwiek zdjęć. No cóż, zima rządzi się swoimi prawami i godząc się z lekkim przymrozkiem mogłam w końcu urozmaicić zdjęcia jakąś nową scenerią >D
Na szczęście outfit doskonale chronił przed chłodem: spory puff oraz ubranie się na cebulkę to idealna opcja na zimę :^ Sukienką, w której nie szkoda było mi wskoczyć w zarośla oddzielające ogrodową ścieżkę od oplecionej winoroślami ściany zespołu dawnych kuchni zamkowych, była Bodylinowa JSK. Co prawda szyfon + krzaki to zapowiedź tragedii, ale każdy kto widział >> recenzję tej sukienki << wie, że nie mam powodów aby ją oszczędzać >D
Print sukienki jako tako wpasowuje się w zaroślowo-pnączowe klimaty, podobnie zresztą jak rajstopy (standardowo - mój ulubiony targowy Mr. Rumun za 5zł >D). Co do obuwia, to było zbyt ciepło by zdecydować się na kozaki od Piwowara i przy okazji zbyt zimno, by założyć zwykłe platformy. Wybór padł zatem na sznurowane botki Diva Darcie od Dr. Martensa - wygodne, świetnie spisały się w terenie.
Po raz pierwszy na kilkudniowy wyjazd udało mi się spakować w torebkę mniejszą, niż oklepane już we wszystkich poprzednich stylizacjach teczki z Restyle. Torebka-skrzypce od Amo (nie bez małych problemów) zmieściła zestaw kosmetyków oraz parę niezbędnych drobiazgów, potrzebnych do przetrwania poza domem. Pakowanie odbyło się dość boleśnie, ale ostatecznie (niemal niezniszczalne) skrzypce dopięły się :v
Przy okazji stylizacji "Wetland Butterflies" wspominałam, jak bardzo lubię efekt "skrzydełek" przy ramiączkach sukienki/koszuli. Tym razem udało mi się go uzyskać dzięki szyfonowej koszuli "Moon's Elegy" od Infanty. Na początku martwiłam się, że ozdobny, uformowany w trójkąt przód koszuli nie będzie chciał współpracować, jednak po przymiarce efekt okazał się być bardzo zadowalający ♥
Teoretycznie zima jest najlepszą porą na noszenie rozpuszczonych włosów.
Praktycznie jest to pora tak samo zła, jak każda inna... O ile w lecie problem stanowi głównie potęgujące się od warstwy włosów uczucie gorąca, a tyle w zimie za sprawą wełnianego płaszcza oraz sztucznych materiałów (szaliki, rękawiczki itd) włosy elektryzują się jak szalone. Nie sposób ich okiełznać, nie mówiąc już o ułożeniu w jakiś sensowny sposób. Z tego też powodu pokochałam upiętego warkocza, ozdobionego masą czarnych róż. Trzyma się doskonale i nie sprawia najmniejszych problemów, nadając przy okazji dość poważny i dostojny wyraz całej stylizacji.
Jako, że print (chociaż praktycznie niewidoczny) jest w odcieniach szarości, to wybór koloru biżuterii nie mógł być inny: srebro! Pod szyją wylądowała srebrna broszka z onyksem, do tego wisior-klucz z Restyle. Zima niestety jest zdradziecką porą roku, gdyż serdeczne oraz małe palce są zbyt wąskie, aby założyć na nie pierścionki. Z tego powodu mój ulubiony komplet upchnięty został na dość niewielkiej przestrzeni </3
Z całego zestawu jestem bardzo zadowolona, aczkolwiek przez długi czas coś nie dawało mi spokoju. Nie mogłam rozgryźć, co takiego dzieje się z górą stylizacji, że budzi we mnie lekki niepokój. Olśnienie przyszło ostatnio, całkiem przypadkiem, podczas skakania na youtubie po różnych filmikach. Meido. Ta góra jednoznacznie kojarzy mi się ze strojem pokojówki.
~~~~ what has been seen cannot be unseen ~~~
Mam nadzieję, że pomimo podsunięcia tej ponurej wizji w dalszym ciągu jestem jedyną osobą, której tak to się kojarzy :'D
~~~~ what has been seen cannot be unseen ~~~
Mam nadzieję, że pomimo podsunięcia tej ponurej wizji w dalszym ciągu jestem jedyną osobą, której tak to się kojarzy :'D