Stało się: nareszcie mogę zaprezentować ostatnią część stylizacji spod znaku szalonej herbatki!
Mad Tea Party: Mourning to zwieńczenie serii rozpoczętej niezwykłym snem, który został opisany w stylizacjach "Mad Tea Party: Dream" oraz "Mad Tea Party: Red Queen's Castle". Pierwsza z nich - lekka i trochę niesforna, zawierała białe (znienawidzone przez Królową) akcenty; druga - czerwona i wyrazista, łączyła czerń z (niezbędną na przyjęciu) czerwienią. Trzecia natomiast to zestaw czysto czarny, żałobny.
Kończąc notkę "Red Queen's Castle" wspominałam o drzwiach, znajdujących się we wnętrzu zamkowej kawiarenki. Miały prowadzić do nowej stylizacyjnej przygody i jak widać - tak też się stało. Herbatkowe party przyjęło dość przewidywalny obrót sytuacji: każdy obeznany z książką "Alicja w Krainie Czarów" zapewne domyśla się, że Królowa miała drobne problemy z opanowaniem emocji, w konsekwencji czego poleciało kilka głów. Pora zatem tylnymi drzwiami pospiesznie ewakuować się z szalonej herbatki i przywdziać szaty żałobne, ku pamięci tych, którzy nie znali sekretnych, kuchennych drzwi, które - sugerując się Alicjową logiką - mogły okazać się dla nich zbyt małe. Na szczęście Demoniczne Szczury nie mają problemu z odnajdywaniem skrótów i ratowaniu się z tarapatów (oraz wszelakich towarzyskich zgromadzeń) :^
Zdjęcia zostały wykonane na zamkowym tarasie, który to (jak zapewne nietrudno zauważyć) ostatnimi czasy stanowi moje ulubione tło zdjęć ♥
Tak więc kiedy cichaczem umknęłam ze wspomnianej Mad Tea Party (w końcu szczury jako pierwsze ewakuują się z tonącego okrętu), pozostawiając los pozostałych gości w rękach jakże Szacownej Gospodyni (nie mając jednocześnie żadnych złudzeń co do ich przeznaczenia), pozwoliłam sobie na chwilę wytchnienia i uwiecznienie zestawu na tle przyjemnie chłodnych, zamkowych murów >D
Co prawda lato nie jest porą sprzyjającą noszeniu kilku halek, ale już wcześniej miałam okazję wykazać determinację w kwestii lolicenia podczas upałów. Nic na to nie poradzę, że moje wewnętrzne zapotrzebowanie na strojenie się dziwnie koliduje z wysoką temperaturą :'D
Każdy, kto od jakiegoś czasu przegląda mojego bloga wie, że cierpię na lekką fobię dotyczącą opalenizny. Skłania mnie to przeróżnych eksperymentów i wyrzeczeń, począwszy od noszenia długich rękawów w najgorszy skwar, przez zakup czarnego, ażurowego parasola przeciwsłonecznego (naprawdę marzę o zakupie kolejnej, podobnie mrocznej tandety), po zakup dość okazałego, czarnego słomkowego kapelusza (tutaj jest on dodatkowo ukłonem w stronę Szalonego Kapelusznika >D). Bardzo ubolewam nad tym, że jego rondo nie jest sztywne i pod ciężarem kilku sporej wielkości róż z perełkami oraz wstążki staje się "klapnięte" z jednej strony. No cóż, tak to jest, kiedy przesadza się z ilością dodatków :'D Poza tym nijak nie mogłam oprzeć się wybraniu biżuterii w kolorze srebra: okazała broszka z czarnymi kamieniami, podobna bransoletka oraz pierścionki idealnie kontrastują z czernią zestawu.
Do żałobnej stylizacji idealnie wkomponowała się prehistoryczna, iście gothic lolicia sukienka "Pintuck Ribbon JSK" od Metamorphose. Muszę przyznać, że na początku sukienka wprawiała mnie w zakłopotanie: na zdjęciach "na płasko" wyraźnie widać, że jest pięknie rozkloszowana. Natomiast podczas pierwszej stylizacji z jej udziałem ("Water and Wind") miałam niemałe problemy z jej ogarnięciem: teoretycznie powinna mieścić dużą, solidną halkę. Praktycznie jednak podszewka znacznie ogranicza puffowy potencjał. Trochę czasu zajęło mi ogarnięcie, że sukienkę można po prostu rozpiąć, a pod spód założyć underskirt. W przypadku tej stylizacji postawiłam na tiulową, bardzo rozkloszowaną spódnicę, która komponuje się z innym tiulowym elementem: uroczą koszulą z bufkami i stójką. Sukienka niestety uparcie robi mi psikusa w okolicy talii, dlatego tym razem podkreśliłam ją czarnym paskiem z ozdobną klamrą.
W szybkiej ucieczce na pewno pomagają wygodne buty, dlatego też bez wahania postawiłam na eleganckie skórzane czółenka z paskami. Do tego hit minionego lata, czyli tatuażowe rajstopy z nietoperzami! Odlot z przyjęcia gwarantowany >D Zestaw uzupełnia teczka "Gothic Windows", która uparcie nie chce zakończyć żywota i zniknąć z mojej szafy, ustępując miejsca jakieś nowej torebce :x
Tak też dobiegła końca moja senna przygoda na szalonym, herbatkowym przyjęciu.
Pora zatem zamknąć zeszłoletni rozdział stylizacyjny i zebrać siły na nowy, nadchodzący.
Najlepiej na tle pięknej, intensywnej zieleni ♥
Pora zatem zamknąć zeszłoletni rozdział stylizacyjny i zebrać siły na nowy, nadchodzący.
Najlepiej na tle pięknej, intensywnej zieleni ♥