Całkiem niedawno udało mi się załapać na nie lada okazję: pewna znajoma osoba (nie będę rzucać nickami >D) postanowiła pozbyć się swojego naszyjnika z Restyle. Zastrzegła przy tym, że jest on lekko uszkodzony - brak mu jednego z czarnych oczek. Przez chwilę biłam się z myślami "brać czy nie brać?" - przecież tak okazałe kolie nie są w moim stylu. Wtedy w mojej głowie obiła się złota myśl innej znajomej "jeśli coś jest ładne to brać, a potem myśleć co z tym zrobić!". Tak też zrobiłam i jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę >D
Naszyjnik pochodzi ze starej serii Restyle, wycofanej ze sprzedaży z powodu zbyt wysokiej zawartości kadmu. Jako, że w swoich zbiorach posiadam kilka rzeczy (także usuniętych ze strony sklepu): spinki "Black Diamond Ravens", "Key to Wonderland", "Chandeliers", wisior "Key to Wonderland" oraz pierścionek "Chandelier", i do tej pory nie miałam okazji zaobserwować nic niepokojącego, stwierdziłam, że jakiekolwiek ryzyko jest raczej minimalne. Tym bardziej, że oprócz pierścionka żadna z tych rzeczy nie ma bezpośredniej styczności ze skórą (zresztą sam pierścionek noszę dość okazyjnie). Cała sprawa wydaje mi się być dość grubymi nićmi szyta i jeśli tylko zdarzy się okazja, by po okazyjnej cenie skupić troszkę "toksycznego" złomu, to z radością z niej skorzystam.
Wracając jednak do recenzji: kolia prezentuje się bardzo dobrze. Przynajmniej leżąc na firanie, gdyż nie miałam ochoty jej przymierzać - posiadam dość kościsty dekolt i tego typu biżuteria nigdy nie wygląda na mnie dobrze. Zdecydowanie preferuję zwykłe wisiory.
Tak jak wspomniała poprzednia właścicielka, jeden z czarnych kamieni zaginął w akcji:
Na szczęście pozostałe dwa uchowały się w całkiem dobrym stanie, bez rys i innych uszkodzeń. Osadzone poprawnie, nie odstają ani nie są krzywe, poza tym trzymają się dość solidnie. Dlatego też dziwi mnie to, jak zostały zamocowane: w pustym nietoperowym truchełku brak jest jakichkolwiek śladów kleju D:
Ramki w których osadzono kamienie (tak, wiem, szkiełka) są starannie odlane, nie dopatrzyłam się żadnych błędów. Nietoperzowe skrzydełka są naprawdę urocze ♥
Z tyłu można dokładniej przyjrzeć się konstrukcji naszyjnika: na każdym z dwóch skrzydeł największego z nietoperzy znajduje się para oczek, przez które przechodzą łańcuszki, łączące się z nietoperkami-juniorami. Każdy z baby vampów zakończony jest pojedynczym łańcuszkiem, na końcu którego znajduje się zapięcie naszyjnika. Muszę też dodać, że czarne szkiełko nie jest jedynym elementem, którego naszyjnik nie posiada. Każda bardziej spostrzegawcza osoba na pewno zauważyła brak "łezki", która stanowi zakończenie dużego nietoperza (wystarczy porównać ze zdjęciem sklepowym). Z tego co wiem, naszyjnik od początku nie posiadał tego elementu. Jakoś szczególnie mnie to nie dziwi, nie będę też za nim płakać - sama pewnie bym go zdemontowała, tak więc oszczędzono mi pracy :^
Z tyłu naszyjnik nie jest gładki, posiada masę żłobień, na których ładnie widać oksydowanie.
Cóż więc postanowiłam zrobić z naszyjnikiem? Niestety nie posiadam żadnych eleganckich przyrządów do majsterkowania, ale zwykłe kombinerki (zapewne dużo starsze ode mnie) w zupełności wystarczyły.
Z dużego, topornego naszyjnika zrobiłam dwa małe, zgrabne nietoperzowe wisiorki: mamę nietoperzycę oraz baby vampire (teraz żałuję, że nie posiadam spinek do kompletu ;__; ). Wystarczyło pozbyć się łańcuszka i zacisnąć na szczytach nietoperków metalowe kółeczka, przez które można przeciągnąć łańcuszek.
Przyznam nieskromnie, że jestem zachwycona tym rozwiązaniem :'D
Od dawna marzyły mi się tego typu wisiorki, ale szkoda było mi płacić cenę sklepową za naszyjnik, który przypadkiem podczas majsterkowania mogłabym uszkodzić. W końcu nigdy nie wiadomo, jak tego rodzaju stop zareaguje na dość brutalną ingerencję (a z doświadczenia z kluczem wiem, że nie należy on do wytrzymałych).
A co z biednym, małym nietoperkiem bez oczka? No cóż, również dla niego znalazło się zastosowanie: breloczek do kluczy! Nie ma się co czarować: gdyby baby vamp nie był "ślepy", nie nadawałby się do pełnienia tej funkcji. Klucze w ciągu paru dni zajęły by się czarnym szkiełkiem, rysując je niemiłosiernie. W nowej funkcji nietoperz odnalazł się idealnie i służy mi już jakiś czas bez zarzutu.
Okazyjna cena jaką dałam za naszyjnik, czyli - bagatela - 14zł z wysyłką, pozwoliło mi nie tylko uzupełnić biżuteryjny asortyment pod kątem nietoperzy, ale także (po raz pierwszy od dłuższego czasu) zmusiło mózg do podjęcia wysiłku w kierunku DIY. Cieszę się z zakupu i nie mogę doczekać się tego, by móc wykorzystać nowe wisiory w stylizacjach :D
Widzę, że wciąż masz "fazę" na nietoperzowe klimaty - najpierw tamta stylizacja z tuniką, nietoperzowa bluza, teraz nietoperzowe wisiorki. ;) Nawet lepiej wyglądają w takiej postaci, niż w pierwotnej formie. Prawdę powiedziawszy, znając kolie z Restyle, nie jestem nawet pewna czy naszyjnik by się dobrze układał na jakimkolwiek dekolcie.
OdpowiedzUsuńCatiFrey
Faza to mało powiedziane, ostatnio mam szalony nietoperowy ciąg >D Okazałe kolie mało kiedy prezentują się dobrze. Przede wszystkim najlepiej eksponować je na odkrytym dekolcie, a ja jednak preferuję stójki. Zrobienie wisiorów okazało się być świetnym wyjściem, pasują do wszystkiego :D
UsuńJa będę musiała kiedyś przerobić mój wisior z Restyle, taki złoty ze skrzydłami i czarnym oczkiem. Nie mogę znaleźć zdjęcia, ale może go kojarzysz, był w sprzedaży dość dawno temu. Generalnie wszystko z nim OK, ale...ma trochę za długie łańcuszki. A że łańcuszki są kulkowe to nie mogę ich skrócić tak po prostu, muszę skombinować dwa zwykłe i wymienić. :P
UsuńCatiFrey
zrobilas z gowna perfumierie :D szacunek
OdpowiedzUsuńDzięki :D
UsuńNietoperki! Racja, Twoja wersja jest o niebo lepsza! Nie wyobrażam sobie chodzić z trzema nietoperzami na szyi, po jednym jest w sam raz. ;)
OdpowiedzUsuńPrzydałby mi się złom. D:
Na złom trzeba polować, czasem trafi się coś fajnego :D Duża ilość nietoperzy naraz jest ok wyłącznie w przypadku rajstop :P
UsuńBardzo udana przeróbka^^ Sama uwielbiam bawić się łańcuszkami i kombinerkami, nawet jeśli chodzi o zwykłe skrócenie naszyjnika (co zdarza się niezwykle często, większość oryginalnych łańcuszków sięga mi do pępka:x jestem wysoka, a mam za krótką talię, masz ci los:'D)
OdpowiedzUsuńDzięki ^^ Z łańcuszkami sama mam wieczny problem: a to są za długie, a to za krótkie - nigdy mi nie pasują :'D
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńpowstała ostatnio grupa na Facebook'u, której celem jest zrzeszanie alternatywnych blogerów/vlogerów. Chcemy dać możliwość promowania się i obserwowania blogów czy kanałów, które są interesujące. Myślę, że zainteresuje Cię to.
https://www.facebook.com/groups/369883419877209/?fref=ts
Zapraszam!
Dzięki za info :)
Usuń