niedziela, 23 sierpnia 2015

Witch's Apprentice

Piekielne upały powoli odchodzą w niepamięć, tak więc w końcu mogłam spokojnie zasiąść przed laptopem. Przyznam szczerze, że kiedy temperatura przekracza trzydzieści stopni w cieniu, nie potrafię wysiedzieć przed komputerem. O złapaniu weny do pisania i stworzeniu notki nawet nie wspominając </3


Zestaw tworzony był z się myślą o młodej, praktykującej jeszcze czarownicy, która postanowiła wyrwać się ze środka mrocznego lasu na wycieczkę do pobliskiego zamku. Co prawda z "nastką" pożegnałam się wieki temu, ale nie przeszkadza mi to w cale - w końcu nie od dziś wiadomo, że mało która wiedźma ma twarzowe adekwatne do wieku, a pobieranie nauk w tak specyficznym "zawodzie" nie trwa zbyt krótko >D


Początek maja, kiedy to zdjęcia zostały wykonane, okazał się być dość kapryśny: słońce nie chciało współpracować i świeciło dość intensywnie, przez co zdjęcia (chociaż na podglądzie aparatu wyglądały dobrze) wyszły prześwietlone. Niestety nie znam żadnej magii, która pomogłaby w tej przypadłości (a magia fotoszopa to jednak jeszcze nie mój level >D)


Na domiar złego silny wiatr nie tylko porywał kapelusz - o nie, to byłoby zbyt mało! Musiał też podwiewać spódnicę oraz rozwiewać włosy. O ile spódnicę bez problemu można  ponownie ułożyć, o tyle włosy nie chciały tego dnia kompletnie współpracować. Nie uznaję powtórek zdjęć stylizacji, tak więc trzeba będzie ścierpieć zmierzwione warkoczyki, których chwytanie podczas każdego kolejnego podmuchu niewiele dało.


Outfit w założeniu miał być "zwyklakiem", totalnym lolicim casualem (a fakt, iż większość rzeczy użytych w stylizacji pochodzi z Bodylajna, pomaga mi trwać w owym przekonaniu).
Po tym, jak okazało się, że Bodylinowa szyfonowa koszula L581 nadaje się tylko do spódnic, aż nadto oczywistym było, że wcześniej czy później zostanie ona zestawiona ze spódnicą z wysokim stanem L325. Aby nie odwlekać nieuniknionego uznałam, że najlepiej będzie od razu zaprezentować ten zestaw.


Bardzo zależało mi na pokazaniu, że talia w tej spódnicy prezentuje się dobrze i do wczoraj byłam przekonana, że uda mi się tego dowieść. Tak jakoś jednak wyszło, że od maja nie miałam okazji przejrzeć tych zdjęć i dopiero teraz ze zdziwieniem odkryłam, że na każdym przesłaniają ją kitki warkoczy (na zmianę z moimi rękami). Tylko na jednym, poniższym widać, że materiał nie marszczy się i nie odstaje w sposób uniemożliwiający bezstresowe noszenie spódnicy.
Co do koszuli, to ma ten ogromny plus, że raz podwinięte rękawki nie opadają samoistnie. Niestety, nie są one zbyt długie, stąd też potrzeba ich podwijania. Ach, Bodyline ♥


Kilka słów o biżuterii: z racji tego, że oczka w gorsetowym sznurowaniu są koloru złotego, nie mogłam dobrać nic innego, jak tylko całą masę golda (CMG). Stąd też do zestawu trafiły pierścionki z motywem kwiatów oraz oczkiem w kolorze brązowego kamienia, okrągły sekretnik z różą, a także bransoleta oraz broszka (dołączona przez producenta do koszuli).

 

Brak printu oraz koronek na spódnicy pozwolił na rajstopowe szaleństwo ♥


Proszę nie hejtować topornej  kruczej torebki-książki od Restyle - cóż innego pasowałoby lepiej do nowoczesnej wiedźmy w kamuflażu, niż kruczy przyjaciel zaklęty na okładce magicznej księgi?


To straszne, ale podobają mi się te kokardki. Naprawdę.
Bodylinowe buty oznaczone numerkiem 152 są nie tylko wygodne, ale i obrzydliwie urocze. Nie potrafiłam pozbyć się tych kokardek przez dość długi czas i nieustannie myślę o tym, by z powrotem je przytwierdzić.


 Lato niestety nie sprzyja lolicim stylizacjom, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło: za jakiś czas będę mogła ukazać inną odsłonę wiedźmowego outfitu, tym razem znacznie poważniejszą i mroczną. W końcu każda wiedźma kończy kiedyś swoje nauki i zaczyna kroczyć własnymi ścieżkami ♥