piątek, 21 lutego 2014

Gothic Quatrefoil

Osoby bardziej ogarnięte zapewne po tytule notki już się domyślają, co stanowiło dla mnie punkt wyjściowy do tej stylizacji.
Osobom mniej ogarniętym zaraz wszystko wytłumaczę >D


 Ale po kolei: jakiś czas temu, pomimo zimowej pory, trafił się dość ciepły dzień. Na tyle ciepły, że nie wymagał ubrania zimowych butów, umożliwiając jednocześnie stworzenie stylizacji w szyfonowej sukience Pyon Pyon.


 Jak widać, śniegu niestety zabrakło. Szkoda, bo stylizacja prezentowałaby się na jego tle dość bajecznie </3


Ku mojej rozpaczy sukienka Pyon Pyon nie lubi się z dużą halką - wepchnięcie pod nią czegoś potężniejszego sprawiało, że układała się kiepsko. Ale przecież nie samą halką człowiek żyje >D


 Ogólnym założeniem stylizacji był "anielski" look. 
Wiązał się on z aniołami widocznymi na princie sukienki, skrzydlatą biżuterią
oraz torebką Restyle "Gothic Windows".
 Całość łączą róże we włosach, na pierścionkach, princie sukienki oraz te trzymane przez jednego z aniołów na torebce.


 Dodatkowo na ręce oraz szyję trafiły małe czarne perełki.


 Punktem wyjściowym nie są jednak anioły, lecz ów tajemniczy "quatrefoil". Jest to ni mniej, ni więcej, niż czterolistny maswerk, którego to wzór zdobi zarówno rajstopy jak i torebkę. Urzekł mnie on tak mocno, że cała stylizacja pod jego wpływem "złożyła" się poniekąd sama, niczym pasujące elementy układanki.


Dodam tylko, że czterolistne maswerki są charakterystyczne dla dojrzałego gotyku. 
Coś w sam raz dla mnie :P
 Jako, że szkoda zakrywać ten wzór, na nogi trafiły proste, Bodylinowe buty z pojedynczym paskiem.


 Niestety, w moim mieście ciężko o zabytki (a już na pewno o takie posiadające witraże). Stąd też zdjęcia po raz kolejny wykonane zostały w parku - jedynym ciekawym miejscu jakie do tej pory udało mi się znaleźć.


Pocieszam się jedynie, że posągowy Dedal i Ikar również mają skrzydła...

 W ramach urozmaicania repertuaru fryzur (oraz dopasowania się do "anielskiej" stylówy) postanowiłam spróbować czegoś nowego: fal. Efekt jest zadowalający i na pewno jeszcze nie raz zafunduję sobie spanie w warkoczach ;)


 Osoby czytające mojego bloga na pewno wiedzą, że połączenie czerni i bieli nie jest moją mocną stroną. W tym jednak przypadku jestem z niego wyjątkowo zadowolona :)

sobota, 15 lutego 2014

Pyon Pyon Gothic Lolita dress LQ-053

Długo biłam się z myślami czy kupić tę sukienkę czy nie.
Jeszcze dłużej musiałam czekać na okazję, żeby w końcu zakupu dokonać.


Ale oto stało się: tiulowa sukienka Pyon Pyon ostatecznie trafiła w moje łapki :D
Kupiona z myślą o upalnych dniach, kiedy  to stylizacje w klimacie gothic lolita grożą udarem słonecznym. Chyba najwyższa pora zacząć rozglądać się za ażurową parasolką >D


Nie jestem jednak pierwszą właścicielką. Ba, nie jestem nawet drugą, a podejrzewam, że i nie trzecią osobą, która położyła na niej ręce. Mimo to sukienka jest w stanie idealnym. Na moje szczęście osoby, które miały ją w swojej szafie przede mną bardzo o nią dbały :)


Sukienka wykonana jest z czarnego, karbowanego tiulu. Jest on bardzo cienki, dlatego też idealny na lato.
Na całe szczęście pod spodem wszyta jet podszewka, dzięki czemu nie trzeba martwić się o to, że sukienka będzie prześwitywać ;)
Dekolt sukienki ozdobiony jest tiulową falbaną, marszczeniem oraz koronką.


 Z przodu dodatkowo znajduje się czarna koronka oraz gorsetowe sznurowania, które stanowią raczej ozdobę, niż faktycznie zwężają sukienkę:


Rękawki są bardzo szerokie, mają kształt bufek zwężanych w połowie ramienia.


Rękawki zakończone są ściągaczami ozdobionymi satynową wstążeczką i koronką. Mniej więcej na wysokości przedramienia zaczyna się także print przedstawiający anioły oraz logo Pyon Pyon:


Ściągacze działają bez zarzutu. Muszę przyznać, że bardzo lubię tego typu zakończenia rękawków :)


A print?


Oczywiście w róże (a jakże by inaczej? róże zawsze i wszędzie! >D ) oraz (mniej oczywiście) krzyże (+100 do mhroku). Motywem tym pokryta jest cała sukienka (z wyjątkiem części pokrytej koronką).
 Dół sukienki, podobnie jak rękawki zdobi wizerunek anielic ze skrzyżowanymi na piersiach dłońmi. Między nimi widnieje logo Pyon Pyon wpisane w ramkę w kształcie serca, ozdobioną pięknym ornamentem.





Zapewne zadrukowanie karbowanego materiału nie należało do najłatwiejszych, ale Chińczycy dali sobie radę naprawdę nieźle. Nie tylko można liczyć pióra znajdujące się na skrzydłach, ale i palce dłoni :)
Dół sukienki ozdobiony jest koronką. Przyjemna w dotyku, bardzo dobrze pasuje do całości.

Jedynym minusem sukienki jest bardzo głęboko wycięty tył, ale skoro i tak będzie to letnia sukienka, to nie będę liczyć tego jako minus ;)
Jak widać, sukienka posiada shirring oraz gorsetowe sznurowanie.


 Z tyłu znajduje się metka producenta:


Według metki sukienka ma rozmiar XL. Nic bardziej błędnego, noszę rozmiar S i leży bardzo dobrze, o czym za jakiś czas będzie można się przekonać :3


Podsumowując:

Sukienka dostaje 5/5

To niesamowite, że coś może mieć tylu właścicieli i mimo wszystko zachować idealny stan.
To jeden z moich najlepszych zakupów ♥

piątek, 7 lutego 2014

Vampiric Wine

Tytuł notki nawiązuje do mojego ulubionego (nie licząc czerni) koloru, a także kieliszka wina, który to kształt puffu mi przypomina.
Mam dla niej jednak lepszą nazwę: "zamarzam - foch - zdjęć nie będzie".

 

Niestety, nie mam warunków dorobienia zdjęć w domu </3 tak więc pozostaje mi zacisnąć zęby, zrzucić płaszcz i na dość nieatrakcyjnym tle zaprezentować kolejny zestaw.

Nie dajcie się zwieść zielonej trawie - zdjęcia robione były tuż przed sylwestrem. Muszę przyznać, że mróz ostro dał mi się wtedy we znaki D:
Stylizacja jest dość casualowa, dzięki czemu wygodna. Brak w niej dyndających korali, rozpuszczonych włosów itp. Nie bez powodu - w takim mniej więcej zestawie byłam na imprezie sylwestrowej ;)
Mniej więcej, gdyż bawełnianą koszulę zamieniłam wtedy na koronkową koszulę ze stójką. Przewidziałam bowiem, że w zamkniętym pomieszczeniu będzie dość ciepło (i nie myliłam się).

Podstawę zestawu stanowi spódnica DoL Vampire Requiem.
Imho, prezentuje się znacznie lepiej niż w czasach, kiedy była sukienką (**tutaj** można porównać).
Jak widać, materiał z którego uszyto spódnicę jest dość specyficzny. Wystarczy przyjrzeć się dwóm zdjęciom u góry. Przytrzymana prawą dłonią dalej utrzymuje kształt. Zupełnie tak. jakby jakaś niewidzialna siła ją dalej trzymała ~_~


Spódnica ma podwyższony stan, z gorsetowym sznurowaniem z tyłu, dlatego też koszula znajduje się pod spodem. Jest to Bodylinowy twór, bodajże z działu "punk". Kupiłam ją dawno temu i uznałam, że idealnie będzie pasować w zestawieniu z tą spódnicą. 


Pod szyją znalazła się różana broszka w ramce w kolorze starego złota.
W tym też kolorze wybrałam pozostałe ozdoby: kolczyki - sowy (niestety, niewidoczne na zdjęciach), pierścionki: sowę i lisa - nocne zwierzęta, które mogłyby bez kłopotów przemykać w okolicach mrocznego, wampirzego zamczyska, klucz (którym moja wyobraźnia otwiera wieżę zamku widoczną na princie sukienki) oraz pierścionek z czarną różą.


Róże są chyba najczęściej przewijającym się motywem w mojej garderobie. 
W tej stylizacji - zaczynając od góry - znajdują się one we włosach jako wianek wokół koka, następnie pod szyją na broszce, na pierścionku, w bukietach na nadruku spódnicy, by ostatecznie pojawić się na rajstopach:


Sprawiają one wrażenie, jakby pojedyncze kwiaty wypadły z bukietów umieszczonych w wazonach na bramie spódnicy i spadały w dół, na ziemię ♥ 
Buty to oczywiście twór pana Jana. Pasują do każdej mojej stylizacji :)


Nieustannie frapuje mnie, skąd się bierze aż taka duża różnica w barwach widocznych na zdjęciach, a barwach w rzeczywistości: rajstopy i spódnica są w tym samym kolorze, a jednak aparat twierdzi co innego (także sama spódnica na różnych zdjęciach ma różne odcienie) </3
 Tym smutnym akcentem kończę notkę i biorę się za wymyślanie kolejnych stylizacji ;)

sobota, 1 lutego 2014

Lady Sloth Chiffon Gothic Blouse

Przy okazji recenzji płaszcza wspomniałam o tym, że zamówiłam kolejną rzecz od Lady Sloth :)


Tym razem mój wybór padł na coś delikatnego i lekkiego: szyfonową bluzkę z pięknym haftem koronkowym. Od dawna miałam ją na oku i nareszcie udało mi się ziścić te małe marzenie ♥

Kupiona została głównie z myślą o JSK Surface Spell i Dear Celine ale już teraz widzę, że pasować będzie praktycznie do wszystkich moich sukienek. Jest po prostu stworzona do stylizacji w klimacie gothic lolita :)


Bluzeczka  uszyta została bardzo starannie. Materiał jest intensywnie czarny, niezwykle przyjemny w dotyku.


Tym co zdobyło moje serce już na samym początku i zadecydowało o zakupie, był koronkowy haft, którym ozdobiony został kołnierz bluzki oraz rękawki.


Haft jest bardzo zdobny. Przedstawia coś, co przypomina krzyże (zależy co kto widzi :P) z motywami floranymi. Nie znalazłam na nim żadnych błędów, wystających nitek, zaciągnięć. Jest idealny ♥


Rękawki w okolicy nadgarstków posiadają ściągacze, które delikatnie marszczą materiał. To kolejne zaleta bluzeczki. Dzięki temu rozwiązaniu koronka rozkloszowuje się wokół dłoni, dając niebanalny efekt.

Jak widać, materiał jest faktycznie cienki. To wielki plus, ponieważ kupując szyfonową bluzkę liczę na prześwitujący materiał, a nie gruby, bawełniano-podobny twór. 
Poza tym będę mogła spokojnie używać ją w ciepłe dni chroniąc się przed promieniami słońca i opalenizną ;)


Większość bluzeczek od Lady Sloth posiada na dole koronkową falbanę, z której ja zrezygnowałam. Dlaczego? Ponieważ bluzeczkę mam zamiar zakładać pod sukienki, tak więc koronka umiejscowiona w tym miejscu będzie kompletnie niewidoczna. No i ten mój zwyczaj ciągnięcia bluzek w dół, koronka na pewno by długo nie pożyła :P


 Z tyłu znajduje się shirring. Wygodne rozwiązanie, dzięki któremu bluzeczka z łatwością dopasowuje się do wymiarów noszącego.


Z boku wszyty jest zamek. Jest on praktycznie niewidoczny, tak więc kolejny plus :)

Podsumowując: jest to kolejny udany zakup od Lady Sloth. Bluzeczka jest przepiękna i z pewnością będzie mi dobrze służyła.

Daję 5/5 i...

...i wkrótce zamawiam kolejną bluzkę >D