wtorek, 9 września 2014

Casual Gothic - sukienki cz. 1

 W ramach obiecanego jakiś czas temu urozmaicenia - notka ze zwykłymi sukienkami.
Zwykłymi to oczywiście pojęcie względne. Przede wszystkim chodzi o to, że odbiegają one od dotychczasowej (loliciej) konwencji bloga. Po drugie, nie są to sukienki znanych alternatywnych firm za które trzeba zapłacić krocie, nie są one także mroczniastymi welurowymi potworkami z którymi wiele osób utożsamia styl gotycki. Sukienki które obecnie preferuję nie są również ciągnącymi się po ziemi złogami koronek (jak to niegdyś bywało), są za to wygodne, nie ograniczają swobody ruchów (co niegdyś przerabiałam x'D) i idealnie nadają się do tworzenia casualowych gotyckich stylizacji. W zależności od tego z jakich skorzysta się dodatków można przeobrazić się albo w elegancką damę, albo w szalonego kinderemogotha. Albo w coś pomiędzy. W sumie najwięcej zależy od nastroju w danym dniu, a z tym przecież u kobiet naprawdę bardzo różnie bywa >D
Pozwoliłam sobie wybrać parę najciekawszych okazów znajdujących się (w znakomitej większości od niedawna) w mojej szafie. Jest to raczej notka z serii letniej - chociaż lato już niemal przeminęło. Lepiej jednak zabrać się za pisanie późno niż wcale, tak więc do rzeczy:

 Na pierwszy ogień idzie sukienka firmy ASOS, kupiona na lumpexowym targowym stoisku. Miałam okazję zaprezentować ją już w stylizacji "Gothic Roots".


 Jest to chyba jedna z najodważniejszych sukienek w mojej szafie: jest dość krótka, a z przodu (od szyi aż po pas) znajduje się prześwitująca, szyfonowa wstawka. Poza tym górna część z przodu wykonana jest z koronki. Sztucznej, elastycznej, ale prezentującej się dość przyzwoicie. W swoim życiu miałam do czynienia z dziesiątkami (jeśli nie setkami :'D) koronkowych rzeczy. Większość elastycznych koronkowych potworków już po pierwszym ubraniu dorabia się wystających gumeczek, które w trakcie używania mnożą się jak szalone, szpetnie wystając i nie pozwalając się usunąć w żaden racjonalny sposób. Ta koronka na szczęście jest o niebo lepsza od swoich parszywych sióstr. Czyżby to kwestia producenta i odrobinę lepszych materiałów? Nie wiem, ale taką mam nadzieję.


Tył oraz dół sukienki wykonane są z szyfonu. Delikatny i (jak to szyfon) prześwitujący, ale za to idealnie nadający się na letnie upały. Sukienka najlepiej prezentuje się z butami na obcasie, ale z trampkami na trzy centymetrowej platformie też wygląda niczego sobie ;>


 W mojej szafie brakowało zwykłej asymetrycznej sukienki na ramiączkach (co prawda z jedną ostatnio się rozstałam, ale zrobiła się na mnie lekko przyciasnawa >D). Jest to kolejny łup z sh, upolowany obok domu za jedyne 9 zł, kupiony z myślą o upałach. Sukienka jest bardzo prosta, ale dzięki temu daje wiele różnych możliwości.


Asymetryczny dół z przodu kończy się w okolicach kolana, z tyłu natomiast sięga do połowy łydek. Sukienka wykonana jest oczywiście z szyfonu, ale pod spodem ma podszewkę, kończącą się w okolicy połowy uda. Generalnie rzecz ujmując tego typu krój najlepiej prezentuje się z butami na obcasie, ale idąc na zakupy zdarza mi się popełnić ten straszliwy grzech założenia jej do wspomnianych wcześniej trampek na platformie >D


 Ostatnia sukienka jakąś dziś zaprezentuję jest właściwie tuniką :P
Kupiona za - bagatela - 10 zł, posiada przepiękne (przekiczowate) rozkloszowane rękawki. Sam dół również jest dość rozłożysty i z racji tego, że całość kończy się falbaną tuż za pośladkami, wymagana jest asysta szortów. 
O wpychaniu halki pod spód mowy nie ma >D


 Dekolt jest dość głęboki (przez co mam paskudne wrażenie, że jest to coś w rodzaju ero-piżamki), dlatego zwykle spinam go ozdobną broszką. Pod biustem znajdują się dwie szerokie waist ties, również wykonane z szyfonu. Dzięki nim można lepiej podkreślić talię, która troszkę ginie gdzieś między falbaniastym dołem a nietoperzowymi rękawkami.


 Imho, jest to ten typ sukienki, który w zestawieniu z butami na wysokim obcasie nie wyglądałby najlepiej.
Poza tym przez chwilę nabrałam ochoty na bawienie się warstwami z udziałem tej tuniki, jednak najwyraźniej nie jest dane mi ugryźć ten temat z klasą - zniechęciłam się już przy pierwszym podejściu i zbyt prędko nie podejmę się następnego. Warstwy to chyba magiczne coś, które udaje się tylko wybrańcom :'D 


Być może zaprezentowane "okazy" wyglądają bardzo niepozornie, ale tak jak wspomniałam na początku: odpowiedni dobór biżuterii, torebki, rajstop (tak, wiem - nie koniecznie koronkowych/ażurowych >D) oraz ozdób we włosach potrafi zadecydować o tym, czy zwykłe czarne ubranie nabierze charakteru i pomoże w wygodny (oraz godny!) sposób przetrwać upały. W lecie wcale nie trzeba unikać ukochanej czerni aby czuć się komfortowo i alternatywnie ;>

21 komentarzy:

  1. Ta ostatnia jest pro - a długość należy do moich ulubionych >D Kurczę, z jednej strony uwielbiam takie rękawki jakie ona ma, z drugiej... no właśnie, uważam je za kiczowate i za każdym razem, gdy przymierzam podobną rzecz mam wrażenie, że za cholerę do mnie nie pasują.
    Mnie Silme probowała namówić na wardrobe posta - ale nie udało jej sie to >D I uważam, że to dobra decyzja, bo w porówaniu z tobą i nią moja szafa wypadłaby nader blado.

    Żądam więcej stylówek casualowych, gdy nadejdzie kolejne lato >D Pisać może każdy, ale potrzeba udowodnienia, że nie trzeba unikać czerni i nadal wyglądać alternatywnie >D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja chcę Twojego wardrobe posta! CHCĘ! :<
      Od dawna marzę o poznaniu Twojej szafy i zobaczeniu od podszewki co trzeba kupić, żeby skompletować outfit w Twoim stylu (deal with it - chcę być nu-menelo-gothem jak Ty, chociaż w jednym zestawie :'D). Ciągle mi czegoś brakuje, te narzutki, ciągnące się zwiewne cosie, dziurawe rzeczy, magicznie układające się warstwy itd, chcę wiedzieć jak to ma wyglądać kiedy jest samo, jedno, pojedyncze, niepozorne, zanim zbierze się to do kupy i połączy z innymi równie niepozornymi rzeczami, by działa się magia ♥
      Nie musisz od razu obfocić 100 rzeczy i dać to w jednym poście, po prostu wybieraj po parę Twoim zdaniem najciekawszych i postuj co jakiś czas. Tylko o tyle proszę :'D

      Z foceniem ostatnio u mnie bieda straszna, nawet nowych zakupów nie uwieczniłam poprawnie. Zdjęcia wykonywane są w pośpiechu a notki powstają po kawałku w wielkich bólach ;__;
      Ech, postaram się jeszcze tej jesieni zrobić jakiś casual, ale kiedy ujrzy on światło dzienne to inna bajka :'D

      Usuń
  2. Pierwsza sukienka z koronkowymi rękawami wygrywa wszystko: D
    Pewnie, że w lecie nie trzeba unikać czerni - zależy jak kto znosi upały. Ja znoszę źle, więc biorę przykład z ludzi pustyni i chowam się za jasnymi kolorami. Jeśli zaś chodzi o bycie alternatywnym, to ostatnio coraz bardziej dochodzę do wniosku, że zdecydowanie łatwiej wymyślić ciekawy outfit opierający się na czerni właśnie, sam kolor i skojarzenia jakie budzi (+ ciekawy krój danej rzeczy) dają 60% sukcesu. Poza tym do czerni pasuje niemal wszystko. Z kolorowym strojem w alternatywnych klimatach jest zdecydowanie gorzej - gdy jest za mało urozmaicony wygląda całkiem zwyczajnie, a gdy przesadzi się z ilością dodatków czy łączeniem różnych kolorów nie trudno o przekroczenie granicy kiczu i śmieszności. Zawsze uważałam, że nadmierne myślenie przy casualowym stroju jest bez sensu - w końcu ma to być po prostu casual, coś co łączymy szybko i ubieramy szybko, by wyglądać ładnie i czuć się komfortowo tam, dokąd idziemy. Natomiast czasem, całkiem wbrew temu co przed chwilą napisałam, przychodzi mi tak się nagłowić nad kolorowym strojem, który będzie zarówno ciekawy i casualowy, że po skompletowaniu całości nie mam ochoty na żadne focenie i tęsknię za klasyczną, niewymagającą czernią mimo, że za oknem 30 stopni w cieniu...

    Widzę, że Linkwithin zagościł w końcu i u Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Twoje casuale jestem spokojna, w szczególności te nieczarne :D
      To niesamowite jak łączysz kolory, masz w tej dziedzinie prawdziwy dar, więc nie idź drogą łatwizny i nie pakuj się w czerń! Od niej nie ma powrotu :'D
      U mnie z casualami jest naprawdę różnie. Czasem myślę nad jakimś bardzo długo, kombinuję ile wlezie (i to przy czerni!) i kiedy już mam wszystko ogarnięte, przyodziewam outfit i... "nope, nope, nope". Wtedy na wielkiego spontana wywalam część rzeczy z szafy i pospiesznie dokonuję zmian, bo zazwyczaj jestem gdzieś umówiona, czas goni, a ja nie lubię się spóźniać. I wychodzę w czymś, co nie do końca mi pasuje, ale co tam! I tak wszyscy widzą czarną plamę/wiedźmę/szatanistę więc po co się starać? Czerń ma zatem swoje plusy i minusy :'D

      Co do Linkwithin - nie będę ukrywać, od długiego czasu przykuwał mój wzrok na Twoim blogu, ale nie mogłam się zmotywować za zrobienie go u siebie. Teraz kiedy musiałam dodać z boku "Stylizacje Casual Gothic" jakoś się ogarnęłam i przy okazji zmieniłam parę rzeczy :'D

      Usuń
    2. A ja się o nie właśnie powoli zaczynam bać - coraz ciężej jest mi skompletować jakiś ciekawy strój ze zwyczajnej części mojej szafy. Na co dzień najczęściej chodzę w zestawach prostych, które noszą jakieś ślady alternatywności, ale są moim zdaniem zbyt nudne by pokazywać na blogu. Z tego tytułu większość moich standardowych strojów już mi się opatrzyła i nie mam pomysłu jak je urozmaicić, a nowych casualowych ciuchów wolałabym na razie nie przyjmować. Momentami aż mnie to frustruje i powraca ta jakże prymitywna myśl "ubrałabym się w czerń, sam kolor sprawi, że będzie szybko, prosto i ciekawie". Z drugiej strony miałam swego czasu kilka czarnych stylizacji, które w moim ówczesnym przekonaniu mogły podchodzić pod casual gothic, ale wiele osób uświadamiało mnie wtedy, że koło gotyku to nawet nie stało. Najwyraźniej mimo moich przekonań, że czerń to temat prosty, łatwy i przyjemny nie umiem z nią nic interesującego stworzyć. A kolory powoli stają się zbyt wymagające. Smutne.

      Linkwithin to całkiem fajna rzecz. Podpatrzyłam po raz pierwszy u Goddess, później u Ra, ale mój blog wyjątkowo opornie przyjął ten nowy dodatek: najpierw problemy z wygenerowaniem kodu, później ze zdjęciami w miniaturkach... Teraz niby wszystko działa, ale mówiąc szczerze wolałabym aby polecane notki były wybierane według tej samej tematyki, a nie losowo (chyba, że można to zmienić samemu, tylko wiem jak...). Ja natomiast dopiero u Ciebie zauważyłam, że etykiety można podzielić na kilka oddzielnych działów (wcześniej chyba nie było takiej możliwości). A ponieważ już od dłuższego czasu denerwowało mnie, że w moich etykietach lalki i figurki stoją tuż obok stylizacji czy pojedynczych marek i wszystko się ze sobą miesza to chyba również zastosuję podobny podział. Wygląda schludnie i ułatwia korzystanie z bloga.

      Usuń
    3. Może to te uświadamiające osoby koło gotyku nawet nie stały? Albo mają o nim welurowo-koronkowo-twilightowe wyobrażenie? >D Silme, nie przejmuj się tak opiniami innych ludzi i rób swoje :D Kojarzę przynajmniej jedną Twoją stylizację, którą nazwałabym casual gotykiem i była naprawdę super.
      Poza tym kiedy zbiera mi się na rozkminianie, to dochodzę do jakiejś dziwnej ściany w granicach stylów i sama nie wiem, w którym miejscu powinien zacząć się gotyk "właściwy". Casualowy to codzienny, wygodny. A nie casual? Niewygodny? Krynoliny, gorsety, stroje poważnie inspirowane epoką lub samo odtwórstwo historyczne, czy raczej kierunek na lata 80? Przecież jedno z drugim ma niewiele wspólnego, a jak postawić to obok moich casuali, to już w ogóle nie wiadomo gdzie się jest x'D
      Z tego wniosek, że lepiej nie filozofować zbyt wiele, bo można zwątpić w sens jakiegokolwiek alternatywnego ubioru, a po prostu bawić się modą i mieć z tego przyjemność. W dowolnych kolorach, nie tylko czerni :>

      U mnie Linkwithin od początku działa bez zarzutu i chwała mu za to, bo jestem zbyt leniwa na dochodzenie, co mogłoby być nie tak >D

      Usuń
    4. Się wtrącę w dyskusję XD Dla mnie casual to ładna sukienka bądź ładna spódnica z koszulą albo bluzką bądź nawet spodenki z ładną koszulą albo bluzką. Ich krój (rozsądna ilość falbanek i koronek na centymetr kwadratowy, nieduży puff), mała ilość dodatków albo dodatki skromne (spinki-różyczki zamiast różyczkowego headdressa z woalką i perełkami) i przede wszystkim poczucie noszącego, że ten zestaw nie będzie się rzucał w oczy (i tak będzie, bo ludzie niealternatywni mają trochę inne spojrzenie na "mroczną modę", ale chyba wiadomo, o co mi chodzi) i nie będzie łamał żadnych zasad miejsca, do którego się idzie sprawiają, że zaliczam dana stylizację do casualowych XD Włącam w to również takie stylizacje, po których widać, że można w nich usiąść na trawie i wypić wino - czyli wygodne i chociaż dopracowane, to jednak zrobione przy użyciu mało ozdobnych ubrań i dodatków.

      Usuń
    5. W takim razie na moim blogu niecasualowy gotyk raczej zdecydowanie się nie pojawi. Jestem za stara i za leniwa na robienie "niewygodnych" zestawów, nie mam też zamiaru kupować nowych ubrań, bo z obecnymi nie mogę się w szafie pomieścić. Argument o siedzeniu na trawie i piciu wina przemówił do mojej wyobraźni dobitnie >D
      Halo halo ~~~ nie ignoruj mojej prośby o wardrobe posta! >D

      Usuń
  3. Ta pierwsza sukienka jest cudowna, lecz ja z czerni zrezygnowałam przez głupie plotki. Obecnie czerń używam tylko w trakcie sesji egzaminacyjnej. Na co dzień wybieram kolor, żeby głupie i wyssane z palca ploty nie wyszły. Dziwne, jak łatwo ludzie potrafią na podstawie koloru stroju posądzać o różne rzeczy innych... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak można przejmować się tym, co inni gadają? D:
      Za mną całe życie krzyczeli "szatanista" "pożeracz kotów" "kurwa szatana" "sekta idzie" itd itp. Moja reakcja? Totalna olewka. Po co przejmować się szambem intelektualnym i odmawiać sobie przyjemności ubierania się tak, jak ma się na to ochotę? Gdybym słuchała się takich ludzi, to tego bloga by nie było. Ba! Nie byłoby mnie. Byłabym wiecznie wystraszoną szarą myszą, zagubioną w tak samo szarym tłumie, spuszczającą potulnie wzrok za każdym razem kiedy mijam jakąś grupkę drecho-menelo-gimbusów.
      Troszkę wiary w siebie i asertywności! Jeśli czyjaś opinia/"plotki" potrafią zmusić Cię do zmiany w sposobie ubierania, to jaki wpływ mają na resztę Twojego życia? Przemyśl to :x

      Usuń
    2. Nie tyle ja się tym przejmowałam, co miałam w domu suszenie głowy. Z czerni zrezygnowałam, ale z czegoś a'la lolita nie zrezygnuje :D
      Reszty mojego życia nie znają, bo nic co by mówiło o moim życiu nie publikuję na fb więc nic nie wiedzą na mój temat. Więc plotki były robione na podstawie mojego stroju i nic więcej. Teraz już nie mają ludzie nawet o czym plotkować jeżeli chodzi o moją osóbkę :D Po prostu nie dostarczam im materiału na plotki.
      Chociaż nie powiem, ale najbardziej śmieszyły mnie teksty w domu "wierzysz w boga"... nie no... satanista chodzi przecież do kościoła, to takie oczywiste i naturalne :D
      Co najlepsze, wystarczyło przerzucić się na brązy żeby plotki zniknęły. Nawet stylu nie zmieniłam wtedy, tylko kolor. Obecnie siedzę w czymś a'la lolita [nie jest to do końca lolita - według mnie oczywiście - ale lolitą się inspiruję i powoli pod tym kątem dobieram ubrania] bo tamten styl mi się po prostu przejadł.

      Usuń
    3. Heh, ja nie mam w domu problemu - rodzice uwielbiają czerń. Czasem kiedy idziemy całą rodziną to wygląda jakbyśmy się na pogrzeb wybierali >D
      Szczerze mówiąc nie ma nic gorszego niż rodzice, którzy robią problemy w kwestii ubioru. Dobrze jednak wiedzieć, że się nie poddałaś i nie zrezygnowałaś całkiem ze stylu alternatywnego. Tak trzymać! :)
      Lolita to wymagający styl, sama przez długi czas chodziłam w strojach inspirowanych LF. Wydaje mi się, że gdyby nie to, że poszłam do pracy i mogłam pozwolić sobie na budowanie wymarzonej garderoby, to swoją uwagę skierowałabym w kierunku mori/dark mori/nu goth. Stylów alternatywnych jest naprawdę wiele i szufladkowanie się w kategorii "lolita" nie ma sensu. Poza tym ubieranie się na czarno to łatwizna, budowanie zestawów na bazie brązów to już wyższy level. Mam nadzieję, że kiedyś pokażesz swoje stylizacje (chociażby na spokyfashion) :)

      Usuń
    4. Oj mój ubiór to nic ciekawego [przynajmniej ja tak myślę]. Z resztą samowyzwalacz jeszcze mnie nie polubił :D
      Mówiąc lolita nie mam na myśli czystej lolity, bo nie potrafię takich zestawów stworzyć :) z resztą bym zbankrutowała -_-"
      O mori! Także uwielbiam ten styl i uważam go za interesujący, aczkolwiek chyba cięższy niż lolita jak dla mnie. Jak dla mnie interesujący jest jeszcze himekaji - znasz? Lubię łączyć elementy z różnych stylów :) Czasami wyjdzie przedobrzone a czasami coś całkiem przyzwoitego :)
      Znasz Emilkę? Jej stylem także się poniekąd inspiruję.

      Usuń
  4. 'Kurwa szatana" xD Mam deja vu. A co do odwagi - idę jutro w lolicie do szkoły. ;)
    Zazdroszczę łupów, szmateksy są super. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w lolicie poszłam na egzamin z angielskiego. Miny innych studentów - bezcenne! :)

      Usuń
    2. Sektencja, kiedy ja chodziłam do szkoły, to w Polsce o lolicie nawet ptaszki nie ćwierkały >D Powiem Ci szczerze: baw się modą póki możesz (czyli szkoła/studia) - po pójściu do pracy niestety trzeba przyhamować z fantazyjnymi strojami D:
      Yuri Akashiya, obecni studenci to w większości plebs, na pewno musieli mieć ciekawe miny :D

      Usuń
    3. Przepraszam, że się wtrącę, ale to dużo zależy od rodzaju pracy i miejsca, w którym pracujesz. Ja np. pracuję w sekretariacie uczelni i jeśli mam ochotę to mogę sobie przychodzić w gorsetach, aksamitach, koronkach, szyfonach i glanach. Nikt mi na ten temat nie marudzi, a niektórzy wręcz jawnie się zachwycają moimi strojami. Moje koleżanki z dziekanatu mają podobny luz. Jednak wiem, że gdybym pracowała np. w liceum na podobnym stanowisku lub prowadziłabym zajęcia to faktycznie musiałabym przyhamować.

      CatiFrey

      Usuń
    4. Jest dokładnie tak, jak sama napisałaś na początku: wszystko zależy od miejsca pracy. Inaczej patrzą na alternatywny ubiór w zwykłej szkole, inaczej na studiach.
      Na szczęście moja praca pozwala mi na absolutną dowolność w kwestii ubioru. Jedyne co mnie ogranicza, to moje destrukcyjne zdolności: spędzenie całego dnia w lolicim outficie na pewno nie skończyłoby się dobrze >D

      Usuń
  5. Witaj :)
    Jeśli twój blog potrzebuje odświeżenia wyglądu lub chcesz kompletnie, go zmienić? Nie czekaj, pisz śmiało. Zajmiemy się tym dla Ciebie.
    https://www.facebook.com/wystrojbloga?ref=hl

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajni by było jak byś obfociła casualowe zestawy z tymi sukienkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden outift jest już pokazany na blogu, w tym roku postaram się zaprezentować jeszcze jeden :>

      Usuń