sobota, 14 lutego 2015

Lovers End

 Nie ma to jak walentynkowo-stylizacyjny kicz party >D
Z góry pragnę zaznaczyć, że zdecydowanie nie należę do zwolenników "święta" zakochanych. Po prostu uznałam, że całkiem przypadkiem nadarzyła się doskonała okazja do popełnienia czarno-czerwonego outfitu i byłaby wielka szkoda z niej nie skorzystać. Nucąc sobie pod nosem jakże nastrojowe "Lover End" (The Birthday Massacre) przejdę więc do opisania stylizacji, która ma mieć klimat bardziej spooky niż romantic. Ciężko w końcu o wdzięczniejszy temat w historii ludzkości niż nieszczęśliwe miłości i sercowe problemy zakochanych >D


Sukienką najbardziej pasującą do stworzenia zestawu okazała się być szyfonowa OP od Mystery Garden, która miała już swoją letnią odsłonę w stylizacji "Mad Tea Party: Red Queen's Castle". Nie oszukujmy się jednak, luty nie należy do najcieplejszych miesięcy, dlatego też konieczne okazało się ubranie pod spód czegoś z długim rękawkiem. Wprawdzie mam trochę czarnych szyfonowych koszul, ale jak szaleć to szaleć na całego! Najnowszy nabytek: czerwona szyfonowa koszula z bawełnianą koronką w okolicy dekoltu i szyi. Pod spodem oczywiście znajduje się ciepła, czarna bawełniana bluzka.


 Włosy ozdobione zostały czarnymi kwiatami, do których dopięłam perełki oraz woalkę - symbol żałoby. W końcu spooky walentynki nie mogą mieć happy endu, ba! Nie mogą w ogóle być happy >D


 Podobno miłość zmusza ludzi do popełnienia najgorszych zbrodni, więc aby móc przywdziać czarny woal, pasowałoby najpierw dosypać drugiej połówce czegoś z pierścienia-sekretnika. Mój najnowszy nabytek nadaje się do tego doskonale. Wygląda dość niepozornie, ale w środku spokojnie zmieści się odpowiednia dawka trucizny ♥


 Do tego dwa pierścionki-lisy, w końcu zawistni kochankowie potrafią być chytrzy i przebiegli niczym najprawdziwsze w świecie rudzielce >D


Aby podkreślić walentynkowy klimat zdecydowałam się na rajstopy z motywem serduszek. Najprawdziwszy w świecie kicz, kosztowały u znajomego mniejszościowca całe cztery złote :^ Do sznurowanych kozaków dopięłam po dwie róże: czerwoną oraz czarną (w myśl starego przesądu o którym kiedyś wspomniałam, jakoby dostanie dwóch kwiatów miało przynosić pecha).
Całość uzupełnia cmentarna teczka Restyle, od ostatnich wakacji zwana prześmiewczo "Melty Cemetery". Czy można sobie wyobrazić lepsze miejsce spoczynku dla rozszalałych namiętnością kochanków, niż roztapiający się cmentarz z gałęziami "3D"? >D


 Chciałabym móc dodać coś w stylu "nie lubię walentynek, obchodzę hucznie tłusty czwartek", tyle że nie przepadam za pączkami. Poza tym łatwiej zrobić spooky walentynki niż spooky tłusty czwartek :^


19 komentarzy:

  1. Jakbyś dowaliła pod spód gigantyczną halkę bell-shape, to miałabyś namiastkę spooky Tłustego Czwartku >D
    Łudzę się, że nie podoba mi się dlatego, że tyle żywej czerwieni D: A już bardzo na nie jestem dla tych różyczek przy butach, wyglądają dla mnie jak pomponiki przy dziecięcych butkach/rękawiczkach/troczkach od zimowej kurtki D: Ale może dlatego, że sama takie miałam w przedszkolu >D
    Ale, żeby ten komentarz nie był tak przykry i negatywny, to mogę zracjonalizować tę ilość czerwieni i pochwalić cię za tak fikuśnie estetyczne skąpanie szat we krwi zabitych kochanków >D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HO! Widzę, że w przyszłym roku faktycznie mogę zrobić spooky tłusty czwartek! W końcu duży puff to moja miłość >D
      No cóż, nie każdemu musi się podobać. Sama ostatnio cierpię na kolorowstręt i mam ochotę pozbyć się z szafy wszystkiego, co nie jest czarne. Wyobraź sobie więc, że zestaw jest cały czarny. Byłby fatalny, czy znośny? Nie licząc "pomponików", których rodzice w dzieciństwie mi poskąpili, przez co do tej pory jaram się pomponami w kociej bluzie PC i płaszczu Pyon Pyon >D Znając życie, gdybym non stop wrzucała czarne zestawy, to ktoś by mi wcześniej czy później wytknął monotonność i brak pomysłów w tworzeniu outfitów :x

      Usuń
  2. Jej,Twoje stylizacje są przepiękne.Zawsze wyglądasz jak księżniczka.
    www.mollymoonlight.eu

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie przekonałam się do tej sukienki i... też ją chcę! :D Bym w niej popylała na uczelnie! Co do walentynek, to też ich nie cierpię. Najgłupsze święto w całym kalendarzu. I pomyśleć, że do walentynek wszystko jest drogie, bo ludzie i tak kupią... koszmar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja w ramach porządków w szafie myślę o rozstaniu się z nią ;__; mam za dużo ubrań, w części nie chodzę wcale, szkoda żeby zalegały w szafie, kiedy ktoś inny może je kochać :x
      Walentynki są śmieszne pod tym względem, że ludzie nagle jednego dnia w roku dostają zakupowego szału i ruszają po czekolady-serduszka, miśki i masę innych bzdet. Nie łapię tego >D

      Usuń
    2. Jak byś chciała coś sprzedać, to daj mi znać na maila lub na blogu w komentarzu :D o ile rozmiarówka będzie w miarę na mnie, to chętnie coś przygarnę w ramach "zdania najgorszej sesji".
      I jeszcze uważają, że to jedyny dzień, by powiedzieć sobie nawzajem, że się kochają... porażka. Jaby nie było innych dni w kalendarzu xD

      Usuń
    3. Chyba najłatwiej będzie dogadać się na szafie, więc PW :>

      Usuń
    4. Szybka jesteś, odpisałam Ci już :)
      W sumie o szafie nie pomyślałam, bo dopiero wczoraj przypomniałam sobie o tamtym koncie i dumałam dwie godziny jaki miałam login i hasło :D

      Usuń
  4. Meh, czemu wszyscy zawsze muszą robić notki i stylizacje z okazji walentynek (nawet jeśli kryje się za nimi ironia i niechęć do tego święta)? Czemu nikt nie zrobi stylówy na cześć piątku trzynastego? W końcu do takiego stroju tym bardziej pasowałaby krwista czerwień>D Jednak nic straconego, w tym roku będzie ku temu jeszcze okazja, więc kto wie, może nawet i ja spróbuję...

    Spooky walentynki mnie osobiście kojarzą się bardziej z My Chemical Romance. Ho ho, stare dzieje, byłam ledwo gimbem gdy ogarnęła mnie wielka miłość do tego zespołu (czy raczej do - czarnowłosego wówczas - wokalisty>D). Na szczęście Rammstein potrafi wybić człowiekowi z głowy każdą głupią miłość8D

    Wracając jednak do stylizacji: całość bardzo ładna, jako wielbicielka czerwieni nigdy nie będę miała dość tego koloru. Jestem pod wrażeniem jak idealnie udało Ci się dopasować nową koszulę do czerwonej wstawki sukienki, gdybym nie czytała wcześniej jej recenzji dałabym w tym momencie głowę, że to jedna całość. Brakuje mi jedynie czegoś w okolicach szyi. Z jednej strony trochę tam pusto, ale z drugiej szkoda zasłaniać taką uroczą koronkę... Cóż za dylemat D: Oczarował mnie także pierścionek na truciznę:D Jak to mówią w jednym z moich ulubionych kryminałów: "Zabiłabym za taki">D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stylówa na piątek trzynastego? Brzmi jak wyzwanie >D Aczkolwiek użyłabym do niej tylko czerni, więc czerwień x czerń pozostawię na tę okazję Tobie :>

      MCR dobra sprawa, do tej pory zdarza mi się ich słuchać i nie wstydzę się tego. Przecież militarny żakiet Phaze nie trafił do mojej szafy tak po prostu, toż to Black Parade inspiracja >D Szkoda tylko, że Gerard poszedł w kierunku solowej "kariery" bo na swoich płytach tak żałośnie jęczy i stęka, że aż ręce opadają i serducho pęka D: Rammstein też dobra sprawa, nieraz słuchałam na zmianę z MCR >D Nie widzę problemu w miksowaniu różnych zespołów, czy to MCRów z Rammsteinem, czy 30StM z Sisters of Mercy >D Na szczęście ominął mnie etap (ekhm) "fapowania" do samych twórców muzyki, co uważam za dość przypaliste, w szczególności zaś u osób, które przekroczyły dwadzieścia lat :^

      Co do stylizacji, to sama miała właśnie dylemat: zasłaniać czymś koronkę, czy nie? A jeśli tak, to czym? Ostatecznie postawiłam więc na prostotę i darowałam sobie wisiory/medaliony, które mogłyby dziwnie prezentować się na tle czerwonej koronki.

      Pierścionek na truciznę kupiłam w jakieś galerii w Lublinie. Był tam niewielki sklepik z różnoraką biżu i akurat Lubemu udało się wypatrzyć ostatni egzemplarz tego pierścienia w moim rozmiarze. A już miałam wychodzić ze sklepu z pustymi rękami :'D


      Usuń
    2. O nie, na to niestety szanse są marne, moja szafa cierpi na karygodny brak czerwonych ubrań. Na razie jedyne co mi do głowy przychodzi gdy myślę o takiej stylizacji to oczywiście wszechobecne czarne koty i rajstopy, na których "pechowo" powstało zdecydowanie za dużo oczek^^'

      W moim przypadku z muzyką jak z modą - nie lubię się ograniczać:D Najlepszym tego dowodem jest stała obecność na mojej playliście Rammsteina, SOADu, czy starego Nightwisha tuż obok Daft Punk i Ultravox. Dla Sisters of Mercy czy Eurythmics też się znajdzie miejsce, a gdy mój mózg przypomni sobie o Falco i "Rock Me Amadeus" to przez ładnych kilka dni z głowy tej nuty wyrzucić nie mogę. Jest wiele starych przypalistych kawałków, które uwielbiam po dziś dzień, ale ówczesnego fangirlowania MCR trochę się jednak teraz wstydzę (a może raczej przeraża mnie wspomnienie siebie jako małego głupiutkiego fangirla). Nie powiem, mieli trochę fajnych kawałków z chwytliwą muzyką i niegłupimi tekstami, ale Gerard zawsze miał tendencję do pisków, jęków i stęków. Mógłby poprzestać na rysowaniu komiksów, to akurat zawsze wychodziło mu lepiej. Tak czy inaczej "fapowanie" do znanych osób pozostało w mrokach mojej gimbazjalnej przeszłości. Na szczęście im człowiek starszy (i brzydszy>D) tym bardziej docenia artystów za to co robią a nie za to jak wyglądają:q

      Tak mi teraz przyszło do głowy: ja bym tutaj bardzo chętnie narzuciła dłuższy sznur czarnych koralików, żeby nie zasłaniał całkowicie koronki, ale wyróżniał się na tle czerwonej wstawki sukienki. No i "sznur" na szyi chyba pasowałby do Twojej koncepcji "Lovers End". Ale gdybanie gdybaniem, a najważniejsze, żeby autorce stylizacji wszystko pasowało:)

      Luby ma dobre oko:D I pomyśleć, że twórcy tego pierścienia myśleli o nim bardziej jako o zwykłym sekretniku na zdjęcie, a tu nagle mianowano go nadwornym trucicielem♥

      Usuń
    3. Czarne koty - tak proste a zarazem tak genialne, nie wpadłabym na taki pomysł :'D
      Kurcze, o Falco i "Rock Me Amadeus" nigdy wcześniej nie słyszałam, jakoś mnie ominęło. No i to, że Gerard robił komiksy - pierwsze słyszę, aż muszę to zbadać >D W sumie cóż się dziwić, skoro ostatni komiks za który się wzięłam, to post-apo o kotach-donatach (Donyatsu) i jakoś przez tę garść chapterów przebrnąć nie mogę :'D
      O sznurze czarnych perełek myślałam, ale odgoniłam ten pomysł, bo cierpię na jakąś koraliko-fobię: mam wrażenie, że dawniej ich nadużywałam, przez co teraz nie używam ich prawie wcale :c
      Nadworny truciciel brzmi dobrze >D Nie wiem czy taki pierścień nadaje się na zdjęcie, musiałoby być naprawdę maleńkich, ledwie czytelnych rozmiarów. Trucizna to lepsza opcja >D
      PS Załóż sobie konto na fejsie, będzie łatwiej pogadać (mój laptop ostatnio upiera się, by całkowicie wyzionąć ducha, przez co pisanie dłuższych wiadomości naprawdę zaczyna tracić sens D: )

      Usuń
    4. *wcin* Ooo, ja lubię "Rock me Amadeus" >D

      Usuń
  5. O, u mnie mówi się, że nie tylko dwa, a nawet parzysta liczba kwiatów przynosi pecha. xD
    Bardzo podoba mi się to, co masz na włosach. :) Cała stylówka coś mi nie podchodzi, a lubię czarny z czerwonym. :/ Kwiaty na butach wyglądają fajnie, choć nie wiem, czy sama bym z takimi uszła. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama zawsze powtarza, że nie wolno kupować parzystej liczby kwiatków >D
      Być może stylówa nie podchodzi, bo za dużo czerwieni. Muszę się odbić w stronę jedynego właściwego koloru - czerni >D

      Usuń
  6. Lovers End było jednym z niewielu utworów Urodzinowej Masakry jaki lubiłam, dzięki za przypomnienie mi o tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, sama przez dłuższy czas ich nie słuchałam. Dopiero ostatnio odkryłam, że wydali nową płytę, więc z sentymentu przesłuchałam i stare kawałki ;)

      Usuń
  7. Mogę zadać kilka pytań? Naprawdę mnie to ciekawi :)
    1. Kiedy się tak ubierasz? Tylko do zdjęć, czy również na codzień?
    2. Jak reagują na to Twoi rodzice? A znajomi?
    3. Skąd pomysł? Gdzie był początek?
    4. Jak kwestia pieniędzy? Chyba to drogie hobby? :)
    5. Jak się czujesz mogąc się przebrać w taką sukienkę?
    Powodzenia i wielu czytelników :)
    Inu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ho, ciekawe: jeszcze nikt nie zadał mi tego typu pytań >D
      1. Na co dzień nie da rady, ponieważ chodzę do pracy, więc wybieram brudo-gotycko-casualowy styl. Kiedy studiowałam chodziłam na uczelnię w podhalczonych spódnicach/sukienkach, gorsetach, był to jednak zdecydowanie styl gotycki (chociaż pod koniec studiów widać było coraz silniejsze inspiracje LF). Obecnie ubieram się tak niemal przy każdej wolnej okazji, chociaż nie trudno się domyślić, że jest ich coraz mniej.
      2. Normalnie. Nikt nie ma problemu z tym jak się ubieram.
      3. Zawsze podobała mi się tego typu stylistyka, wzorowana na dawnych czasach. Najpierw bawiłam się stylem gotyckim, później przeszłam na LF. Poza tym wiadomo - internet jest kopalnią inspiracji ;)
      4. Jest to drogie hobby, ale jeśli zarabia się pieniądze i potrafi oszczędzać, to bez problemu można kupić ciekawe ubrania w rozsądnych cenach.
      5. To nie przebranie, to ubranie. Czuje się normalnie.
      Dzięki~~
      Mam nadzieję, że zaspokoiłam Twoją ciekawość ;)

      Usuń