Nadeszło lato, czas słodkiego lenistwa i opóźnień w pisaniu notek >D
Upalna pora roku zdecydowanie nie sprzyja zarówno blogowaniu, jak i chodzeniu w lolicich ubraniach. Ukochane aksamity smutne wiszą w szafie, jedynie szyfony i bawełna spisują się jako tako. I chociaż obiecałam sobie, że koniec z zakupami, to...
...to niedawno przybyła do mnie nowa koszula, tym razem spod igły Mystery Garden - niewielkiej polskiej marki zajmującej się produkcją odzieży w klimacie lolita fashion.
Zakup był w sumie troszkę przypadkowy: koszulę zauważyłam na pewnej grupie sprzedażowej, jednak pierwotna cena skutecznie mnie odstraszała. Ku mojej radości poprzednia właścicielka pragnęła za wszelką cenę rozstać się z nią i dokonała odpowiedniej obniżki, w sam raz na moją kieszeń. Takim sposobem w mojej szafie gości już druga rzecz z asortymentu Mystery Garden (o drugiej wspomnę oczywiście za jakiś czas).
Koszula przybyła do mnie w stanie idealnym. Poprzednia właścicielka albo praktycznie jej nie używała, albo bardzo dobrze o nią dbała. Tak czy inaczej z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że zakup się opłacał.
Ale po kolei: to moja pierwsza szyfonowa koszula z tak głębokim dekoltem.
Zapinana na sześć starannie przyszytych guziczków, dziurki elegancko obszyto, nic się nie pruje. Po bokach znajdują się ozdobne plisy.
Zapinana na sześć starannie przyszytych guziczków, dziurki elegancko obszyto, nic się nie pruje. Po bokach znajdują się ozdobne plisy.
Guziczki są niewielkie, eleganckie i z łatwością przechodzą przez dziurki. Nie oznacza to jednak, że koszula sama się rozpina - nic z tych rzeczy. Mam w szafie troszkę ubrań zapinanych na guziki (niekoniecznie lolicich) i wiem, jak dużo utrapienia tego typu zapięcie potrafi sprawiać... począwszy od dziurek tak ciasnych, że nie można przepchać przez nie guzika, przez dziurki tak wielkie, że ubranie cały czas samo się rozpina, aż po guziki krzywo przyszyte, co powoduje marszczenie materiału i konieczność szybkiej interwencji nożyczek oraz igły i nitki. W tym przypadku mogłam odetchnąć z ulgą ;)
Dodatkowo u góry koszula posiada niewielki zatrzask. Dzięki niemu całość ładnie układa się w okolicy dekoltu.
Największa niespodzianka: dekolt. Widząc zdjęcia wykonane "na płasko" jakoś nie przyszło mi do głowy, że będzie on tak nieprzyzwoicie (jak na lolicie standardy) głęboki. Nie przeszkadzałoby mi to jednak jakoś specjalnie, gdyby nie pewien mankament: koszula po prostu nie pasuje do wielu sukienek, ponieważ ich dekolt wypada kilka centymetrów powyżej linii koronki. Nie mogę wyciągnąć koronkowego kołnierzyka na zewnątrz, gdyż całość się marszczyć i dzieją się straszne rzeczy :c W zestawieniu ze spódnicami problem praktycznie znika, bluzka dobrze się układa. Duży dekolt zawsze można zasłonić biżuterią, uzupełniając tym samym stylizację.
Nie lada problem sprawiła mi kokardka. Jakimś cudem udało mi się ułożyć ją do zdjęć, normalnie jednak była lekko przekrzywiona. Była, ponieważ dzień po zrobieniu zdjęć zirytowana ciągłym poprawianiem, ucięłam ją i posłałam w diabły :x
Jednym z elementów wzbudzających moją największą ciekawość był koronkowy kołnierzyk. Zależało mi na tym, aby uzupełnić garderobę pod kątem kolorów, dlatego też biel wydała mi się być dość kuszącą opcją.W rzeczywistości biel wydaje się wpadać w szary/kremowy/ostatnio nie rozróżniam kolorów i to faktycznie może być biel.
Wzór widoczny na koronce jest dość... dziwny. To chyba pierwsze, co ciśnie mi się na zwoje mózgowe. Widzę akcenty roślinne, ale całość (chociaż staranie wykonana i bez błędów) jest po prostu "dziwna".
Na szczęście z daleka prezentuje się całkiem nieźle, a dół wzoru kojarzy mi się z owocami kaliny.
Na poniższym zdjęciu chyba najlepiej można zobrazować jak głęboki jest dekolt :'D
Bluzka posiada ślicznie uformowane bufki, marszczone na całej szerokości.
Z tyłu, mniej więcej na wysokości talii znajdują się szarfy, wykonane z tego samego materiału co cała bluzka. Na szczęście całość układa się na tyle dobrze, że shirring i/lub gorsetowe sznurowanie są zbędne.
Szarfy są starannie zszyte, nic nie odstaje ani się nie pruje. Przy okazji warto wspomnieć, że szyfon z którego wykonano bluzkę jest nieco inny, niż bluzki od Lady Sloth oraz Infanty: jest nieco grubszy i sztywniejszy. Ciekawi mnie, czy przełoży się to na odporność na zaciągnięcia - szyfon chociaż jest pięknym materiałem, potrafi być bardzo nietrwały </3
Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że jest to już moja czwarta szyfonowa koszula z tego typu falbaną na dole. Chyba podświadomie lubię tego typu wykończenia ;)
Podsumowując:
Koszula dostaje -5/5
Jako minus liczę kokardkę, którą wyjątkowo bardzo chciałam zostawić, a która to obecnie czeka w odmętach kokardowego piekła na poprawienie i ponownie przyszycie (jestem leniem i nie prędko się to zmieni).
Piękna:) Choć biały koronkowy kołnierzyk z czarnymi "mózgowymi" wzorami mnie osobiście nie przypadł do gustu i miałabym pewnie problem z dopasowaniem bluzki do reszty stylizacji. Ale Ty na pewno takich problemów mieć nie będziesz.
OdpowiedzUsuńProblemy mam, dlatego sugeruję się tylko kolorami: czarno-biały do czarno-białego. Żadna filozofia :'D
UsuńPiękna bluzka. Ten kołnierzyk rzeczywiście jest nietypowy i za razem interesujący. Mi także wzór, który jest na nim przywodzi na myśl motywy roślinne :)
OdpowiedzUsuńKołnierzyk to taka wisienka na torcie >D Żałuję jedynie, że nie użyto do jego wykonania jednolitej białej koronki, ale cóż - nie można mieć wszystkiego ;)
UsuńCudo ^^
OdpowiedzUsuńW realu wygląda dużo lepiej, ostatnio nie mam weny do robienia zdjęć :'D
UsuńJaka śliczna! Dekolt rzeczywiście ogromny. :x
OdpowiedzUsuńDlaczego odprułaś kokardę? ;-; Może dałoby się ją lekko poprzyszywać do koronki, żeby nie latała?
Właśnie poprzyszywanie do koronki odpada, bo bluzka jest rozpinana x'D
UsuńOgólnie rzecz ujmując trzeba będzie podszyć jakoś środkową część, ponieważ to w tym miejscu kokarda traci swój kształt. Pomyślę, pokombinuję. Jak znajdę czas, a ostatnio nie mam go na nic :'D
Kurde, zapomiałam. D: Powodzenia. ;)
Usuń