poniedziałek, 26 stycznia 2015

Raven in the Snow

Zdziwię kogoś jeśli napiszę, że to kolejna stylizacja inspirowana snem? :> 


 Był on niezwykle krótki: ciemną nocą stałam pośrodku starego lasu, otulonego do snu grubą warstwą zimowego puchu. Na niebie widać było drogę mleczną, a z drzew co chwila delikatnie opadały pojedyncze płatki śniegu. W tej oto scenerii dostrzegłam na jednej z gałęzi kruka. Bardzo chciałabym napisać, że był to dostojny kruk, z dumnie wypiętą piersią i czarnymi, aksamitnymi piórami. Niestety jednak - był on naprawdę tłuściutki, a jego pierze niedbale nastroszone. Siedział przygarbiony i zdawał się przysypiać, kiedy to nagle gałąź na której siedział złamała się, a on wylądował w śnieżnej zaspie. 


 Ciężko rozważać znaczenie tego snu. Ubawił mnie on niezwykle, chociaż po chwili naszła mnie niepokojąca refleksja: aby kruk mógł aż tak utuczyć się w dziczy, potrzebne jest dużo jedzenia. Najlepiej padliny.


 Pora zatem na opis stylizacji oraz jej związku ze snem. Bazą zestawu jest - nie, nie sukienka! - torebka Restyle "Magic Spells Notebook", przedstawiająca wizerunek kruka. Co prawda nie tłustego, ale jednak >D Dodatkowo we włosy zostały wpięte dwa kruczęta - spinki "Black Diamond Ravens" kupione na Restyle. Zostały one zamocowane na sznurze czarnych perełek, którymi ozdobiłam włosy. Nie mogło się także obejść bez różanych spinek oraz sznura czarnych pereł na szyi. Jeśli zaś chodzi o pierścionki, to wybrałam mój ulubiony komplet: dwa z czarnymi oczkami (pasujące do spinek, również posiadających czarne oczka), kandelabr z Restyle (jakże mogłabym założyć tę sukienkę bez tego pierścionka? ♥) oraz ośnieżony liść paproci ♥


 Zimową atmosferę podkreśla sukienka chińskiego indie brandu HMHM ("Classical Velveteen Chandelier JSK"). Wykonana jest z miękkiego, czarnego aksamitu na którym srebrną nicią wyhaftowano kandelabry, spod których opadają płatki śniegu. Przedłużenie śnieżynek na nogach stanowią rajstopy w delikatny wzór kropek.


 Na nogach rzecz jasna gotyckie, sznurowane kozaki na platformie od Jana Piwowarczyka.


 Aby dopełnić tak posępny zestaw, wybrałam szyfonową, gotycką koszulę od Lady Sloth. Jest niezwykle uniwersalna, pasuje dosłownie do każdej stylizacji.
Żałuję jedynie, że (ponownie) zima nie dopisała i nie mogłam uwiecznić zestawu na śniegu... być może w przyzamkowym, śnieżnym ogrodzie byłoby mi dane wypatrzyć jakiegoś kruka? Nigdy nie wiadomo ;)

13 komentarzy:

  1. Masz dużo ciekawych snów:) Znów zazdroszczę, ja rzadko kiedy pamiętam co mi się śniło (a śni się podobno codziennie), a jeśli już to jest to zazwyczaj jakiś koszmar:'D Z drugiej strony stylizacje inspirowane koszmarami pewnie by do mnie pasowały, może kiedyś spróbuję>D

    Dawno nie widziałam tej sukienki w Twoich stylizacjach - jak zwykle prezentujesz się w niej zjawiskowo. Nie nazwałabym tego zestawu posępnym, nawet jeśli przeważa w nim czerń to srebrzyste żyrandole i dopasowane do nich dodatki rozświetlają całość. Poza tym przy Twojej urodzie trudno o posępny klimat, nawet przebrana za tytułową Kobietę w Czerni z jednego z moich ulubionych filmów (a właściwie remake'ów) wyglądałabyś uroczo i lolicio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D

      Ostatnio moje sny dzielą się na dwie kategorie: absolutnie szalone i bezsensowne (które kocham) oraz koszmary, czyli... czyli to, że wracam do szkoły/na studia i muszę się uczyć! Co gorsza, nigdy nie mam odrobionych zadań i nie jestem przygotowana na sprawdziany/egzaminy, wszystko oblewam i ogólna katastrofa. To o tyle dziwne, że etap nauki mam już wieki temu za sobą, no i zawsze byłam "dziobakiem", który nie miał ani jednej poprawki i wszystko zaliczał na czas ;_;
      Ciekawe jak wyglądają Twoje koszmary, bo dla mnie sen, gdzie trup ścieli się gęsto, wojna, zarazy, demony/potwory/dopiszdomalujcosięda to czysta rozrywka, podczas gdy szkolne mury sprawiają, że budzę się oblana potem :'D

      Zauważyłam, że sporo sukienek znajdujących się w mojej szafie nie doczekało się godnego uwiecznienia. Muszę to nadrobić, ale czasu brak D:

      Usuń
    2. Jeśli sen jest mocno wykręcony to również uważam go za rozrywkę. Moje typowe koszmary są zazwyczaj bardzo spokojne, przynajmniej na pozór. Pojawiającego się w nich zagrożenia zwykle nie widzę, ponieważ czai się tuż za mną, a ja w ogóle nie mogę się odwrócić by stanąć z nim twarzą w twarz, jakby moja szyja skamieniała a nogi wrosły w podłoże. Zawsze je natomiast czuję, dosłownie tuż na powierzchni skóry karku, czuję jak włosy stają mi dęba i coraz bardziej wpadam w panikę. Tak więc moje koszmary nie opierają się na demonach, potworach czy innych wizualnych okropieństwach, tylko na moim własnym, nieuzasadnionym poczuciu strachu. Widać mój mózg ma za mało silnych emocji w prawdziwym życiu, skoro funduje sobie takie rozrywki podczas fazy REM:q

      Pamiętam szczególnie jeden sen, który prześladował mnie często w dzieciństwie, gdy cała moja rodzina mieszkała jeszcze na poprzednim osiedlu. Było to specyficzne budownictwo w specyficznym miejscu, a nasze mieszkanie posiadało okropnie długi wąski korytarz, od którego odchodziły pokoje i kuchnia, a na samym końcu korytarza znajdował się salon. I śniło mi się, że siedzę w tym salonie po japońsku, przed telewizorem, w którym nie ma obrazu, tylko "śnieży". Panuje niepokojąca cisza. Za oknami widać gęste, ciemnoszare chmury, wyglądające bardziej jak smolisty dym z fabrycznego komina i chociaż jest dzień dookoła panuje mrok. Siedzę, mam za plecami wejście do salonu i ten korytarz. I czuję, że coś powoli pełznie korytarzem pośród mroku. Jest coraz bliżej, a ja nie mogę się ruszyć, nie mogę się nawet odwrócić, siedzę wpatrzona w zepsuty telewizor. A to coś dosięga już framugi drzwi, sunie bezszelestnie po dywanie i siada w pobliskim fotelu. I fotel zaczyna się przysuwać w moją stronę, jakby ktoś go z wysiłkiem ciągnął za linki przymocowane do nóżek. I pojawia się chłód, szyby zaczynają zamarzać, fotel jest tuż przy mnie a ja nie mogę nawet krzyknąć, mam łzy w oczach, a spoczywające na kolanach dłonie zaciskają się w pięści coraz mocniej, aż paznokcie wbijają mi się w skórę. I wtedy się budziłam. Co gorsza, budziłam się w środku nocy w tym samym mieszkaniu, o którym śniłam, a mój ówczesny pokój znajdował się tuż przy tym przeklętym salonie. W takich warunkach przerażonemu dziecku trudno odróżnić rzeczywistość od fikcji, a nawet teraz mam ciarki na samo wspomnienie>< Co ciekawe, ten sen i kilka innych związanych z tamtym mieszkaniem zniknęły na dobre gdy się przeprowadziliśmy 10 lat temu...:q

      Natomiast w ubiegłym tygodniu śniło mi się, że w jakimś starym, rozpadającym się domostwie walczyłam z wampirami/zombie/czymś z pogranicza w iście filmowym stylu, jakbym była wybitnie przeszkolona i robiła to od wieków. Po przebudzeniu chciałam natychmiast zasnąć ponownie, bo to był genialny senXD

      O szkole śniłam chyba tylko raz (przynajmniej tylko jeden sen pamiętam) i był wyjątkowo dziwny, ponieważ była to szkoła rosyjska, umiejscowiona w czymś co przypominało drewnianą chatkę Baby Jagi i wszyscy się śmiali, że nie umiem pisać cyrylicą:'D Nie był to co prawda koszmar, ale do tej pory zastanawiam się skąd mój mózg to wziął.

      Usuń
    3. Widzę, że masz prawdziwe horrory, jak na mój gust najgorszej kategorii. Nie zazdroszczę :x ja takich od wieków nie miałam. W sumie od... dzieciństwa. Co ciekawe, podobnie jak u Ciebie niemal całkiem ustały po przeprowadzce w inne miejsce. Kto wie, może przeprowadzka to taki milowy krok dla dziecięcej psychiki, taki mały "koszmar na jawie", który odrywa od koszmarów sennych? :v

      Co do stylizacji na podstawie Twojego koszmaru: widzę jakąś luźną, oversizową, nu/urban gotycką stylówę w szaro-czarnych kolorach: narzutka/peleryna z dzianiny z obszernym kapturem, do tego jakaś fishnetowa/szyfonowa tunika + zwykły top pod spód, szorty, podarte rajty, nonszalancko zarzucony szyfonowy szal, trochę jak jakaś zjawa po egzorcyzmach/bezdomny poszarpany przez stado psów? >D Chociaż pewnie można wylolicić zjawę z tego koszmaru, wszystko zależy od tego jaką masz wizję :>

      Walki w filmowy stylu to najcudowniejsze co może się przytrafić! Nagle okazuje się, że jesteś mistrzem miecza/snajperem/znasz doskonale mapę okolicy/potrafisz polować itd. To smutne, że w prawdziwym świecie podczas byle zombie apokalipsy zostałybyśmy pewnie w pierwszej kolejności przekąską, która nie zadała ani jednego ciosu swojemu przeciwnikowi. Totalny brak kondycji fizycznej, nienawiść do biegania, niechęć do nauki "obsługi" bokena pomimo zachęt brata, umiejętność gubienia się zawsze i wszędzie, słaby wzrok - kurka, już po mnie :'D

      Usuń
  2. Zazdroszczę, mnie nie śni się nic. D:
    Tłuściutkie kruki są cool. Myślałaś o nawiązaniu do "Padliny"? U mnie śniegu pod dostatkiem, zapraszam. c:
    Cała stylizacja podoba mi się, z oczywistego powodu - to jedna z moich ulubionych sukienek. ;) [Mam nadzieję, że zapracuję w tym roku i odkupię obiecaną mi spódnicę. <3]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno Ci się śni, tylko nie pamiętasz co :D
      Po prostu z rana, zaraz po przebudzeniu postaraj się zastanowić przez chwilę o czym śniłaś. To troszkę jak ćwiczenie, ale u mnie zadziałało. Czasem cały poranek nie mogę rozkminić o czym śniłam, a potem gdzieś na mieście sobie przypominam i mam ochotę zrobić facepalma, bo przeważnie są to jakieś głupoty :^

      Niestety nie wiem o jakie nawiązanie chodzi (książka? film?) - daj znać :>
      Co do sukienki, to jest naprawdę fajna, tak więc i spódnica powinna być ok. Kwestia tego, że chyba nie zrobili wersji high waist? Nie lubię spódnic o normalnej talii, bo nigdy nie wiadomo gdzie podziać koszulę </3

      Usuń
  3. Wiersz. ;) http://www.wiersze.annet.pl/w,,10269
    Ma normalną talię, zobaczę jak będę z nią żyć. Mnie się podobają i takie i takie, ale high-waist jeszcze nie nosiłam. ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Damn, to mało eleganckie z mojej strony, ale nie cierpię poezji >D
      Ja mam 2 HW kupne (Magic Potion i nową z Bodylajna) no i 2 HW handmady... robiłam kiedyś podejście do zwykłej talii, ale przy dużym puffie koszula na zewnątrz dziwnie się układa, natomiast wpuszczona do środka lubi od czasu do czasu lekko się wysunąć nad pas spódnicy i stworzyć fałdkę, którą potem należy "wciągnąć". Żeby to zrobić, trzeba podnieść poły spódnicy i halki, rąbki koszuli delikatnie ciągnąć w dół, potem poprawiać całą puffiastość, a za parę minut rytuał trzeba powtórzyć. Nie mam nerwów do takich manewrów :v

      Usuń
    2. Ja też dłuugo nie cierpiałam, dopiero w ostatnim roku czy dwóch zaczęłam się przekonywać. :P
      Znam ten manewr zbyt dobrze. D: Strasznie mnie to wkurza. Czyli przy HW tego nie ma, powiadasz... ;>

      Usuń
    3. Raczej nie ma, przynajmniej do tej pory nie miałam z tym problemów :>

      Usuń
  4. Dlaczego moje sny opierają się tylko i wyłącznie na tym, co ma się w dany dzień/w danym tygodniu wydarzyć? Ej ja też chcę pofantazjować na śnie! A nie, śni mi się, że zdam na taka a taka ocenę egzamin a potem odpalam fb, patrzę a tam wyśniona ocena. Mózgu why?! No ewentualnie śni mi się kostucha <-- to funduje mi mój mózg chyba tylko po to, żeby było śmieszniej, a nie jest.
    Uwielbiam Twoje notatki na podstawie snów. Są naprawdę inspirujące i ciekawe. Czekam na taką kolejną. A do sukienki dalej wzdycham :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^ Moje sny są naprawdę szalone, szczególnie pod względem miejsc, krajobrazów itp. Chociaż i tak najczęściej śni mi się woda: rzeka lub ogromny strumień, na którego drugi brzeg nie da się przedostać. Ostatnio nawet był mix: w poprzek Sanu płynęła kolejna rzeka - było widać nurt przecinający San pod kątem prostym. Wyglądało to bardzo ciekawie. Muszę dodawać, że uparłam się przepłynąć San wzdłuż? W poprzek mi nie wystarczyło! Straszny sen :x
      Co do snów o realu, to chyba oznacza, że zbyt mocno przeżywasz codzienne sprawy :P
      A kostucha jako kościotrup w czarnej pelerynie z kosą? Tak stereotypowo czy jakoś inaczej? :^

      Usuń
    2. Hmm z tym Sanem to niezły hardcore! Nigdy by mi do głowy nie wpadło próbować go przepłynąć ze względu na dość mocne wiry.
      Coś w tym może być, bo ogólnie żecz biorąc jestem trochę nerwową osobą jeśli chodzi o egzaminy.
      Nie, nie jako kościotrup, lecz jako kobieta w czarnej pelerynie, ma białe, długie włosy no i typowo kosę. Czyli tak pół na pół z tą wersją stereotypową.

      Usuń